"Prezydium Sejmu zdecydowało o skreśleniu Antoniego Macierewicza z listy kandydatów do komisji śledczej w sprawie Krzysztofa Olewnika" - poinformował marszałek Bronisław Komorowski. PiS dostało czas do godz. 20 na zgłoszenie nowego kandydata.

Reklama

Czy Prawo i Sprawiedliwość zdecyduje się na takie rozwiązanie? Do tej pory partia Jarosława Kaczyńskiego stała murem za Macierewiczem.

Z kolei kandydat PO Marek Biernacki został zaakceptowany. Prezydium Sejmu nie podzieliło wątpliwości zgłaszanych przez PiS.

Bo nie ma certyfikatu

Jakie było główne zastrzeżenie PO wobec Macierewicza? To, że zawieszono mu dostęp do informacji ściśle tajnych.

Reklama

"Jak będzie wyglądała praca komisji nad ściśle tajnymi dokumentami. Czy przewodniczący co jakiś czas będzie musiał wypraszać z sali posła Macierewicza, który jest ułomny, jeżeli chodzi od dostęp do takich informacji" - zastanawiał się Sebastian Karpiniuk z Platformy Obywatelskiej.

Posłowie PO przekonywali, że upór PiS jedynie opóźni powołanie komisji. "Jeżeli nie będzie konsensu co do składu, to nie możliwe będzie jutrzejsze głosowanie nad komisją" - mówił Grzegorz Dolniak wiceszef klubu PO.

Reklama

Bo był ministrem

Dlaczego PiS nie godził się na Biernackiego? W 2000 roku - jako szef MSWiA - powołał on Adama Rapackiego na stanowisko zastępcy komendanta głównego policji.

Rapacki pełnił tę funkcje do 2003 roku, czyli w czasie rozpoczęcia i trwania śledztwa w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika - dowiedział się DZIENNIK. "To Rapacki nadzorował te piony policji, które mogły zawieść w śledztwie w sprawie Krzysztofa Olewnika. Niewykluczone więc, że zostanie wezwany na świadka. Zatem dość wątpliwa wydaje się sytuacja, w której Biernacki typowany na szefa komisji, będzie przesłuchiwał swojego dawnego podwładnego, którego sam powołał na stanowisko" - wyjaśnia nam Przemysław Gosiewski szef klubu PiS.