Dzięki staraniom polskiego premiera Unia zobowiązał się do przekazania 600 mln euro naszym wschodnim sąsiadom. Nie ma jednak zgody na zniesienie wiz.

Reklama

"Francuzi przez wiele lat musieli starać się o powołanie Unii Śródziemnomorskiej, a my w ciągu roku przekonaliśmy przywódców UE do zatwierdzenie Partnerstwa Wschodniego" - mówił nam nie bez satysfakcji szef MSZ Radosław Sikorski.

>>> Wywalczyliśmy 600 mln euro dla Europy Wschodniej

Ale nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami naszej delegacji. Choć nawet prezydent Lech Kaczyński przyznał, że "więcej polski rząd zrobić nie mógł".

Reklama

I tak w przyjętej w piątek deklaracji przywódców UE nie znalazł się punkt o przyznaniu choćby w dalekiej perspektywie naszym wschodnim sąsiadom członkostwa w Unii.

"Niemcy czy Francuzi nie chcą narażać się Rosji, w okresie kryzysu nie zamierzają składać kosztownych obietnic, są też zawiedzeni brakiem reform w krajach Europy Wschodniej" - tłumaczy dyplomata Rady UE.

>>> Prezydent i premier: Cele osiągnięte

Reklama

Nie udało się także przeforsować zniesienia wiz dla naszych wschodnich sąsiadów, choć polska delegacja stoczyła o to prawdziwy bój na szczycie. Sikorski sięgnął nawet po emocjonalne argumenty. "W okresie komunistycznym mogliśmy jeździć bez wiz do Berlina Zachodniego, Austrii czy Szwecji. Do dziś jesteśmy za to wdzięczni, bo to nam otworzyło okno na świat" - przekonywał przywódców Unii szef polskiej dyplomacji.

Ale ta ofensywa rozbiła się o nieustępliwą postawę kanclerz Angeli Merkel. Jak przyznają dyplomatyczne źródła, w Berlinie wciąż pamięta się o skandalu spowodowanym wydaniem tysięcy niemieckich wiz dla ukraińskich prostytutek i gangów przestępczych, co niemal doprowadziło do dymisji szefa MSZ Joschki Fischera. Niemców poparli Hiszpanie i Francuzi.

Rezultat? W deklaracji o Partnerstwie Wschodnim zapisano jedynie "liberalizację w długim okresie" reżimu wizowego, i to pod warunkiem że bezpieczeństwo w krajach Europy Wschodniej się poprawi.

Tusk zdołał natomiast przekonać po zakulisowych rozmowach w nocy z czwartku na piątek do wygospodarowania z budżetu Unii na nadchodzące 5 lat 600 mln euro dla Partnerstwa. Z tego jednak tylko 350 mln euro to nowe pieniądze, 250 mln euro było już wcześniej zagwarantowane. "Wypada średnio 20 mln euro rocznie na państwo. To absolutne minimum, aby Unia zachowała jakiś wpływ w tym regionie" - przyznaje Sikorski. I zapowiada, że Polska z własnej kieszeni dołoży do tych środków.

Na szczycie 7 maja po raz pierwszy mają się spotkać przywódcy Unii i 6 krajów Partnerstwa.