Niedzielski został zapytany w wywiadzie, czy żałuje swoich wpisów na Twitterze, które przyczyniły się do jego rezygnacji z funkcji ministra zdrowia.
Potrzebny "szerszy kontekst"
Nie żałuję. Żeby zrozumieć tę sytuację, potrzebny jest szerszy kontekst. W tle są limity na wystawianie recept. Te limity miały realizować bardzo konkretny cel. Obserwujemy w innych krajach coś, co nazywane jest już epidemią nadużywania leków przeciwbólowych i psychotropowych. To, co kiedyś kojarzyliśmy z przemysłem narkotycznym przestawia się na działalność związaną z handlem lekami - podkreślił były minister zdrowia.
Zwrócił uwagę, że w Polsce w zeszłym roku policja zarekwirowała ponad 350 kilogramów leków pochodzących z nielegalnych źródeł. Chciałem odpowiedzieć na to wyzwaniem, bo jeżeli nie zareagujemy, to za kilka lat będziemy obserwowali takie obrazki jak w USA, gdzie bardzo duży odsetek młodych ludzi jest na lekowym haju. Musiałem podjąć trudne decyzje. Myślę jednak, że nie sprzyjała temu wyborcza atmosfera - powiedział Niedzielski.
Upublicznienie danych lekarza
Na pytanie, czy trzeba było w takiej sytuacji atakować lekarza i upubliczniać dane na jego temat, były minister zdrowia odparł, że chciał "bardzo wyraźnie rozróżnić dane wrażliwe, medyczne, które mówią o stanie zdrowia, o konkretnym leku, od tego, że my monitorowaliśmy i sprawdzaliśmy tylko sam fakt wystawiania recepty".
Chodzi o grupę lekową, w której jest ponad 400 pozycji. Nawet nie można się domyślać ani dowiedzieć, o jaki lek dokładnie chodzi. Pod tym względem z poszanowaniem danych i pacjenta, i lekarza prowadziliśmy tylko monitoring, czy rzeczywiście recepty są wystawiane. Skoro otrzymuję bardzo poważny sygnał, bo w TVN powiedziano, że w Poznaniu nie można wystawiać recept na leki, to jako minister zdrowia wydaję od razu swoim podwładnym polecenie, żeby sprawdzili, czy są możliwości wystawiania takiej recepty - podkreślił Niedzielski.
Z jednej strony NFZ dzwonił po dyrekcjach szpitali i pytał, czy pojawił się jakiś problem, a z drugiej strony w materiale TVN wypowiedział się lekarz, który powiedział, że nie może wystawić tej recepty. Okazało się jednak, że taką receptę wystawił, więc było to kłamstwo - dodał.