Najważniejsza: choć PiS nadal prowadzi w stawce, to przeliczenia na mandaty pokazują, że większe szanse na sformowanie rządu może mieć opozycja. – Zyskałaby większość, choć nieznaczną. Z kolei PiS uzyskałby wynik pozwalający mu na podtrzymanie ewentualnego weta prezydenckiego – ocenia dr Maciej Onasz. Według jego kalkulatora koalicja KO-Trzecia Droga-Lewica miałaby 232 mandaty, a według kalkulatora dr. hab. Jarosława Flisa – nawet 240 mandatów. Należy jednak pamiętać, że wyliczenia są oparte na sondażu, w którym błąd badania wynosi ok. 3 proc.
– Równie dobrze układ może być inny. Dlaczego PiS nie miałby się dogadać z Lewicą czy PSL? Poza tym nasz elektorat będzie się mobilizował, więc dostaniemy 200 mandatów, a jeśli Konfederacja dostanie ponad 8 proc., to będzie miała 40 mandatów – słyszymy od rozmówcy z PiS.
Najnowsze badanie pokazuje, że w czołówce są PiS i niespełna 5 pkt proc. za nim KO. – Na pewno PiS jest i w tym, i w innych sondażach częściowo niedoszacowany. Jest bowiem część wyborców szeroko rozumianej centroprawicy, którzy przy tak ostrej kampanii wyborczej nie chcą odsłaniać się ankieterowi z własnymi poglądami politycznymi i deklarują się jako niezdecydowani – komentuje Jerzy Polaczek z PiS.
Resztę stawki tworzą Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja, tyle że ta ostatnia spadła z trzeciego miejsca, na którym była jeszcze niedawno. Jednak wziąwszy pod uwagę minimalne różnice między tą trójką ugrupowań, trudno przewidywać ostateczną kolejność. – To kolejny sondaż, który pokazuje, że opozycja zyskuje jako całość i ma duże szanse wygrać wybory. Będzie się liczyła ostatnia prosta i na niej będzie się liczyła walka o niezdecydowanych. Kto ich uwiedzie, będzie rządził – mówi szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
A w tym badaniu niezdecydowani to prawie 9 proc. deklarujących udział w wyborach. Jeśli chodzi o trzecie miejsce, ważna jest nie tylko kolejność, lecz także to, czy Trzecia Droga przekroczy wyborczy próg, który dla koalicyjnego komitetu wynosi 8 proc., bo jeśli jej się to nie uda, układ mandatów zmieni się diametralnie. W tym kontekście ważny jest wynik Bezpartyjnych Samorządowców. – Ten komitet przekracza 3 proc., co bardziej odbiera głosy opozycji niż nam – uważa Jerzy Polaczek.
Deklarowana w sondażu frekwencja to 59,3 proc., więc zbliża się ona do tej, która była w wyborach w 2019 r. Wyniosła wtedy 61,7 proc.