Dwie wieże i spółka Srebrna, finansowe zaplecze PiS

"Gazeta Wyborcza" podała w poniedziałek, że zdobyła nagrania z przesłuchania austriackiego biznesmena, który opowiedział śledczym, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński wymusił na nim wręczenie 50 tys. zł ks. Rafałowi Sawiczowi. "Bez zgody duchownego nie można było rozpocząć budowy +dwóch wież+ w Warszawie. Chodzi o planowaną budowę luksusowych biurowców za 1,3 mld zł na warszawskiej działce spółki Srebrna, finansowego zaplecza środowiska PiS. Gerald Birgfellner, austriacki biznesmen, miał przygotować wielką inwestycję, ale mu za to nie zapłacono. Dlatego złożył zawiadomienie w prokuraturze" - czytamy w artykule "GW".

Reklama

Jak pisze gazeta, nagrania potwierdzają wcześniejsze informacje "Wyborczej", że "prokuratura od początku robiła wszystko, by sprawę szybko umorzyć". "Jarosława Kaczyńskiego w tej sprawie nigdy nie przesłuchała, nawet jako świadka" - podkreślono.

Pytania o Jarosława Kaczyńskiego w prokuraturze

Do sprawy odnieśli się na konferencji prasowej przed siedzibą PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie rzecznik tej partii Rafał Bochenek oraz rzecznik rządu Piotr Müller. Dziennikarze pytali polityków PiS, czy Jarosław Kaczyński dostał kiedykolwiek wezwanie do prokuratury w sprawie spółki Srebrna.

Reklama

Jak stwierdził Bochenek, opozycja "z uwagi na brak programu i propozycji merytorycznych próbuje kręcić kolejną wydmuszkę". Są określone przepisy, które wskazują, kiedy poszczególne osoby są wzywane. Jeżeli nie ma wystarczającego materiału dowodowego, który wskazywałby nawet na prawdopodobieństwo podjęcia tego typu pieniędzy, kopert, łapówek, to prokuratura nie ma podstaw do takiego działania - powiedział Bochenek.

Podkreślił, że ta sprawa była wielokrotnie omawiana w mediach i nie ma tu żadnych nowych wątków. Bochenek mówił też, że politycy PO "uciekają przed wymiarem sprawiedliwości i chcą się chować za immunitetem". Koperta to symbol pana Grodzkiego (marszałek Senatu Tomasz Grodzki - PAP) i jego działalności - dodał.

Reklama

Arkadiusz Myrcha o koźle ofiarnym i politycznym cyrku

Przed politykami PiS konferencję przy ul. Nowogrodzkiej zorganizowali posłowie Koalicji Obywatelskiej. Zdaniem posła KO Arkadiusza Myrchy, sprawa dotycząca spółki Srebrna do dzisiaj nie została należycie wyjaśniona. Z tej sprawy zrobiono polityczny cyrk. Cała Polska obserwowała, jak upolityczniona prokuratura wiła się, żeby tylko Jarosław Kaczyński nie został w tej sprawie przesłuchany, wiła się tylko, żeby z austriackiego przedsiębiorcy, który złożył to zawiadomienie, zrobić kozła ofiarnego - powiedział Myrcha.

Tak, jak w sprawie tej wielkiej, gigantycznej afery wizowej, tak i w tej sprawie oczekujemy wyjaśnień ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Skoro dzisiaj prokuratura, czyli oskarżyciel publiczny, który ma działać w imieniu całego społeczeństwa, nie jest w stanie w sposób należyty do tej sprawy podejść, to my jako posłowie opozycji żądamy w imieniu Polaków, wyjaśnień ze strony Jarosława Kaczyńskiego, czy brał łapówkę, czy wymuszał przekazanie w kopercie 50 tys. zł w celu realizacji inwestycji budowalnej? - wskazał Myrcha.

Robert Kropiwnicki (KO) podkreślił, że wszystkie afery PiS zostały "skręcone przez prokuraturę, bo ona jest dzisiaj upolityczniona". Prokuratura działa dzisiaj na zlecenie polityków. To nie jest przypadek, że tuż po zeznaniach pana Birgfellnera, Kaczyński pojechał do prokuratora generalnego. Po co pojechał? Na kawę? Ciasteczka? Czy może przejrzeć akta i zeznania? Bo to jest sposób działania tej władzy - dodał poseł KO.

Sąd podtrzymał decyzję prokuratury. Śledztwa brak

W 2019 r. "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. - m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Birgfellnerem - dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowcówprzez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. W tej sprawie w prokuraturze zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS, które dotyczyło braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie, związane z przygotowaniami do tej budowy.

W lutym 2020 r. warszawski sąd okręgowy utrzymał w mocy postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

Prokuratura, odmawiając wszczęcia śledztwa, argumentowała, że "Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających poniesione przez niego koszty". Zdaniem prokuratury, Austriak nie przedstawił żadnych pisemnych umów zawartych z podmiotami, którym miał zlecić określone prace, a które to dokumenty umożliwiałyby weryfikację faktur wystawionych przez podmioty mające działać na jego zlecenie.

autorka: Karolina Kropiwiec