Donald Tusk powiedział, że -jego zdaniem - "skończył się czas spekulacji czy Lewica i Trzecia Droga pokonają próg wyborczy". Według niego, teraz "problemem numer jeden jest to, kto wygra wybory".

Reklama

Współpraca z Dudą?

Pytany, jak wyobraża sobie - jeśli wygra wybory - przyszłą współpracę z prezydentem Andrzejem Dudą, Tusk powiedział, że jest przekonany o tym, że po 15 października większość demokratyczna będzie kształtowała rząd. Jesteśmy gotowi wspólnie z naszymi partnerami, a więc z Lewicą i Trzecią Drogą, do natychmiastowego formowania rządu - oświadczył. Wtedy - mówił - "to będzie pytanie do prezydenta Dudy, jak on się będzie czuł z taką większością parlamentarną".

Reklama

Usłyszałem od prezydenta Dudy zdanie, które było optymistycznym zwiastunem, że prezydent Duda, przepraszam za to sformułowanie, zmądrzeje po wygranych przez nas wyborach i nie będzie blokował woli Polaków, ten kto wygra wybory, będzie tworzył rząd - dodał. Podkreślił, że zakłada, że prezydent "jednak gdzieś tam jest elementarnie demokratą i nie zaprzeczy wynikowi wyborów".

Reklama

Pytany, jak wyglądałyby ich relacje z Dudą, lider PO ocenił, że gdyby - jak podejrzewają niektórzy - że prezydent miał "sypać piach w tryby" nowemu rządowi, to "w dzisiejszych czasach, kiedy jest do odbudowania pozycja Polski w UE, kiedy jest wojna z Ukrainą, a drożyzna czasami odbiera ludziom chęć do życia" byłoby to dla głowy państwa kompromitujące.

Na uwagę, że ton dotychczasowych wypowiedzi lidera PO może być dla prezydenta nie do zaakceptowania, Tusk stwierdził, że "tyle lat pan prezydent Duda znosił Jarosława Kaczyńskiego, który się plecami do niego odwracał, ręki mu nie podawał, miał taki grymas na widok prezydenta Dudy, że wydawało się, że jest mu niedobrze, i pan prezydent Duda jakoś wytrzymał pod skrzydłami Kaczyńskiego, więc też da radę z rządem demokratycznym".

Donalda Tuska spytano, czy uzna wybory, jeśli zwycięży w nich PiS. Lider PO wskazał, że czytał spekulacje, jakoby chciał wytworzyć chaos po wyborach czy przygotowuje pucz. Dodał, że gdyby sprawa nie była poważna to powiedziałby, że to śmieszne. Ocenił, że "wyobrażenia wytwarzane przez PiS, że demokraci są zagrożeniem dla demokracji" są głupie.

Podkreślił, że od oceny przeprowadzenia wyborów są obserwatorzy, Sąd Najwyższy i PKW. Zaznaczył, że oprócz tego "100 tys. ludzi będzie w komisjach pilnowało każdego, kto będzie chciał sfałszować wybory".

Na uwagę, że wiele razy mówił, iż gdyby wybory prezydenckie były przeprowadzone właściwie, to prezydentem byłby dziś polityk PO Rafał Trzaskowski, Tusk odpowiedział, że wiele instytucji międzynarodowych stwierdziło, że wybory te były nieuczciwe, choć wolne i że on nie ma przesłanek, by sądzić, że były na dużą skalę sfałszowane, więc zostały uznane. Ja nie kwestionuję, że pan Andrzej Duda jest prezydentem i nigdy tego nie kwestionowałem. Został prezydentem wskutek nieuczciwie przeprowadzonych wyborów - powiedział. Te wybory też są nieuczciwe, dobrze wiemy, jak wygląda ta kampania, jak wygląda finansowanie przez spółki skarbu państwa, jak wygląda telewizja rządowa, przecież to jest jak na stole - podkreślał.

Dodał, że "on nie jest tu po to, by kwestionował wynik wyborów". Ja jestem tu po to, byśmy te wybory wygrali - zapewnił.

Tusk: Nie będzie przymusowej relokacji migrantów

Pytany o pakt migracyjny lider PO zapewnił, że "nie będzie zgody na przymusową relokację migrantów". Zaznaczył, że Polska po wygranych przez nich wyborach "będzie aktywnym i współdecydującym aktorem na europejskiej scenie politycznej". I to my będziemy decydowali jak wygląda pakt migracyjny w praktyce w Europie. Nie będzie przymusowej relokacji, nie będzie też handlu wizami - powiedział Tusk.