Kto pomógł Trzeciej Drodze

Dziennik.pl: PiS wygrał, ale przegrał. Co pani doktor sądzi o tej porażce?

Dr Anna Materska-Sosnowska, Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych, Uniwersytet Warszawski: Przede wszystkimproszę zwrócić uwagę, jakim wysiłkiem i kosztem partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała pierwszy wynik w wyborach do parlamentu. Myślę np. o referendum i pieniądzach, które wydano na to przedsięwzięcie, ale też o wielkiej próbie mobilizacji obywateli, żeby jednak wzięli udział w referendalnym głosowaniu.

Kolejna kwestia – przy naprawdę dobrym wyniku Prawa i Sprawiedliwości partia ta otrzymała duże wotum nieufności, o czym świadczy m.in. spektakularna przegrana w Senacie z jednej strony i wysoka premia za jedność dla opozycji z drugiej. Jednak to, co jest największą porażką PiS-u, to zerowa zdolność koalicyjna tego ugrupowania.

Reklama

Wynik Trzeciej Drogi zaskoczył? Sondaże przedwyborcze nie zakładały aż tak optymistycznego rezultatu koalicji Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Owszem, jednak pamiętajmy, jak podczas marszu „Miliona Serc” Donald Tusk podawał tlen Trzeciej Drodze, a cała narracja w obozie „demokratów” podkreślała, że bez ugrupowania Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza na podium nie da się odsunąć PiS-u od władzy. Zresztą Trzecia Droga wykonała kawał dobrej roboty w kampanii. Wreszcie, ta pseudodebata w TVP Info bardzo pomogła samemu Szymonowi Hołowni.

To była specyficzna kampania bez atakowania przeciwników politycznych po stronie „demokratów”. Większa walka toczyła się na listach wyborczych w obrębie konkretnego ugrupowania niż pomiędzy listami.

Reklama

Skądinąd dobry występ w tzw. debacie TVP Info zaliczył Krzysztof Bosak. A jak ocenić wynik tego ugrupowania?

Uważam, że Bosak wypadł bardzo dobrze. Konfederacja utrzyma swój stan posiadania, ale sama formacja pozostaje słaba, co zresztą ukazała konfrontacja Ryszarda Petru ze Sławomirem Mentzenem. Ważna też była kwestia praw kobiet, a tego tematu brakowało u Konfederatów. A przecież prawa kobiet odegrały ważną rolę w tych wyborach.

Liberalizacja aborcji. Partie mają różny pogląd

Elektorat opozycji oczekuje liberalizacji aborcji i innych znaczących zmian. Jak opozycja – zróżnicowana i z prezydentem z drugiej strony politycznej barykady – im sprosta?

Istnieje wspólny mianownik tych trzech dużych ugrupowań: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Wszystkie te podmioty otrzymały olbrzymi mandat zaufania i legitymizację do zmiany.

Uważam, że na początku powinno się dokonać tego, co jest niezbędne, czyli przywrócenie praworządności, zaufania do państwa i do prawa, a także dobrych stosunków z Unią Europejską. Tu nie ma sporu między tymi ugrupowaniami.

A co z aborcją?

Różne partie wypowiadają się na ten temat odmiennie. Sądzę, że ta sprawa nie zostanie załatwiona w ciągu pierwszych stu dni. Jednak nawet w przypadku innej, trudnej do przeprowadzenia reformy związanej z praworządnością, już samo odrzucenie nieprawidłowych wyroków Trybunału Konstytucyjnego, wydanych przez „neosędziów” czy dublerów, wytworzy nową sytuację. Mamy do czynienia z inną dynamiką społeczną i socjologiczną, która będzie nośnikiem zmian.

Andrzej Duda i współpraca z nowym rządem

Czy i w jaki sposób pani zdaniem prezydent Andrzej Duda dostosuje się do tej nowej dynamiki?

W dłuższej perspektywie prezydent nie będzie wetował wszystkich ustaw nowego rządu i za każdym razem stawał okoniem, zwłaszcza że za moment mogą rozpocząć się procesy dezintegracyjne w obozie prawicy. Jeśli Andrzej Duda myśli o jakiejkolwiek przyszłej karierze międzynarodowej, to na pewno nie zależy mu na tym, by mierzyć się z głębokim ostracyzmem. Myślę, że gdy nikt nie będzie na niego tupał i krzyczał, zarzucając mu zachowania niezgodne z prawem czy z konstytucją, to będzie wypełniał wolę suwerena.

Jak mogą potoczyć się wspomniane procesy dezintegracyjne w obozie Zjednoczonej Prawicy?

Po pierwsze, prawica zjednoczona jest tylko z nazwy. Po drugie, nie spodziewam się po jej stronie większych sukcesów. Obóz prawicy stracił ponad 40 mandatów. Na listach zabrakło wielu dotychczasowych członków PiS, pojawiło się za to sporo nowych nazwisk, z których część weszła do parlamentu, a część nie.

Dziś PiS może mieć poczucie oblężonej twierdzy, przekonanie że trzeba będzie się bronić i swojego dorobku, a także stanowisk. Ale to jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Słabnące przywództwo samego Jarosława Kaczyńskiego, brak kandydata na następcę, okres przejściowy – to wszystko może być bardzo trudny czas dla PiS-u.

rozmawiał Tomasz Mincer