Dopytywany o to, czy Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty to najlepsi kandydaci na marszałka Sejmu, odpowiedział: Pan sugeruje, że to będzie rotacyjne stanowisko. Zdecydowanie nie. Leszek Miller podkreślił, że pomysł z rotacyjnością to "kuglarska sztuczka".

Reklama

Niestety to jest dowód na to, że w koalicji w tej sprawie panowało bardzo duże napięcie. To kompromis z gatunki zgniłych kompromisów – dodał polityk.

Miller: Chodzi o powagę Sejmu

Miller zaznaczył także, że nie podoba mu się pomysł porównywania sytuacji w Parlamencie Europejskim do sytuacji w polskim Sejmie. PE jest przedstawicielstwem organizacji międzynarodowej, a Sejm jest przedstawicielstwem państwa. Trzeba umieć rozróżnić organizację międzynarodową od państwa – stwierdził. Wskazał, że w tej kwestii chodzi o powagę Sejmu. Stabilność władzy i konsekwencję. Jeśli już chcą brać przykład z PE, to w PE jest tak, że kadencja trwa 2,5 roku i potem zmienia się wszystko. Jeśli wchodzimy w rotacyjność – zmieniamy wszystkich - powiedział.

Reklama

Dopytywany o Włodzimierza Czarzastego, który to zwrócił się do lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyjątkowo ciepłych słowach: Kocham cię, były premier odpowiedział: To jest taki infantylizm, że wielu wyborców ma tego dosyć. Niech się koledzy zajmą poważnymi sprawami, bo jest wiele kwestii do rozstrzygnięcia. Gierka pod publiczkę.

Reklama

Były szef SLD odniósł się także do postawy lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.Chce (Tusk - red.) mieć jak najszybciej spokój, przejść przez etap oświadczenia koalicyjnego i utworzenia rządu. To problem dla wyborców - powiedział. Ja ciągle słyszę: Panie Leszku, kiedy wreszcie zrobicie porządek? Jak zaczynam tłumaczyć przepisy, to widzę rosnącą niecierpliwość. To bardzo groźne dla nowej władzy - dodał Leszek Miller.

"Tęczowa koalicja"

Miller był pytany także o to, jak jego zdaniem potoczą się losy tzw. umowy koalicyjnej. Przypuszczam, że to nie będzie klastyczna umowa koalicyjna, jak w Niemczech, gdzie się pracuje miesiącami, punkt po punkcie, szczegółowo.To będzie bardzo trudna koalicja. Od czerwonego koloru do czarnego, przynajmniej do zielonego. Minimum programowe będzie w miarę ogóle, żeby wszyscy mogli się zmieścić. To jest tęczowa koalicja - wskazał.

"W Brukseli czeka się na nowy rząd"

Miller wspominał także okres, gdy sam wszedł w koalicję z ludowcami. Ta przetrwała jednak tylko kilka miesięcy. Ja już nie mogłem wtedy wytrzymać z PSL-em. Mam nadzieję, że obecny PSL jest inny, niż tamten. Tamten chciał być jednocześnie i w opozycji i w rządzie - powiedział były szef rządu.

Dopytywany zaś o to, jak wyglądają obecnie nastroje w Parlamencie Europejskim w kontekście sytuacji w polskiej polityce, odparł: W Brukseli w ogóle się o tym nie mówi (misji Morawieckiego – red.). Czeka się na nowy rząd, kiedy premier Tusk przyjedzie do Strasbourga i spotka się z europarlamentem. Zostanie entuzjastycznie przyjęty.

Miller: Z kominów PiS unosi się dym palących się dokumentów

Leszek Miller skomentował także decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, który w poniedziałkowym orędzie poinformował, że postanowił powierzyć misję sformułowania rządu dotychczasowemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Dym, który unosi się z kominów PiS to nie jest dym świadczący o wyborze papieża, tylko dym z palących się dokumentów. Czuję ten dym. Śmierdzi. To się dopiero będzie okazywać - stwierdził dosadnie.