Polityczka Lewicy argumentując upór, z jakim zamierza wyciągnąć konsekwencję wobec działań polityka Suwerennej Polski z czasów, gdy pełnił funkcję szefa resortu sprawiedliwości przywołała przykład Romana Giertycha.
"Dura lex, sed lex"
Mówiła o działaniach prokuratury w Poznaniu, która postawiła prawnikowi - związanemu ze środowiskiem politycznym Koalicji Obywatelskiej - zarzuty przywłaszczenia a także wyprowadzenia ze spółki deweloperskiej blisko 92 milionów złotych. Prokuratura postawiła Giertychowi zarzuty, gdy ten leżał w szpitalu. Trafił tam, ponieważ zasłabł, w trakcie przeszukania, jakie w jego mieszkaniu prowadziła CBA. Ministrem sprawiedliwości był wówczas właśnie Ziobro.
Polityczka wspominała też o innej sytuacji, na którą - jak twierdziła - musiało być przyzwolenie prawicowego polityka. On też przesłuchiwał kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży przez całą noc. Znaczy nie on bezpośrednio, ale prokuratura i on się wcale z takich działań nie wycofywał. Mówił dura lex, sed lex (łac. twarde prawo, ale prawo), więc musimy być konsekwentni w ściganiu tych, którzy są nieuczciwi - wskazała.
Ziobro jest poważnie chory. "Przesłuchamy pana w miejscu pobytu"
W ostatnim czasie w mediach pojawiały się liczne doniesienia o złym stanie zdrowia lidera Suwerennej Polski. W ubiegły czwartek potwierdziła to jego partia, informują, że Ziobro "z przyczyn zdrowotnych" nie będzie mógł w najbliższym czasie kierować partia. Jego obowiązki przejął europarlamentarzysta Patryk Jaki. Na te informacje nie omieszkała zareagować Anita Kucharska-Dziedzic, która zadeklarowała w mediach społecznościowych, że prawicowy polityk zostanie przesłuchany przez komisję śledczą.
W programie "Debata Dnia" emitowanym przez Polsat News polityczka Lewicy potwierdziła, że w tej kwestii nic się zmieniło. Nie wycofuję się z tych słów. Myślę, że Zbigniew Ziobro by sobie nie życzył, by traktować go w sposób inny niż on traktował ludzi - podsumowała.