Zbigniew Ziobro, Minister Sprawiedliwości, mianował Kamila Zaradkiewicza na stanowisko dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Informacja ta została podana do publicznej wiadomości w piątek na stronie internetowej KSSiP.

Reklama
Reklama

W środę Krajowa Rada Sądownictwa pozytywnie zaopiniowała sędziego Zaradkiewicza na dyrektora KSSiP. Za pozytywną opinią głosowało wówczas 13 członków Rady, przeciw było trzech. Obrady KRS dotyczące tej kwestii miały burzliwy przebieg.

W piątek na stronie Szkoły pojawił się komunikat zastępcy dyrektora KSSiP kierującego Ośrodkiem Aplikacji Sędziowskiej sędziego Roberta Pelewicza. "Uprzejmie informuję, że decyzją z dnia 24 listopada 2023 r. Minister Sprawiedliwości powołał Pana dra hab. Kamila Zaradkiewicza, sędziego Sądu Najwyższego, do pełnienia funkcji Dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury" - napisał sędzia Pelewicz.

Kamil Zaradkiewicz

Kamil Zaradkiewicz do połowy 2016 r. był dyrektorem zespołu orzecznictwa i studiów w Biurze Trybunału Konstytucyjnego, a następnie dyrektorem Departamentu Prawa Administracyjnego w resorcie sprawiedliwości. Od października 2018 r. jest sędzią w Izbie Cywilnej SN.

Kwiatkowski: Skandal

Decyzję w piątek wieczorem skomentował członek KRS, senator z koła Niezależni i Samorządni Krzysztof Kwiatkowski. "Kolejny skandal - Zbigniew Ziobro powołał na 5-letnią kadencję nowego dyrektora KSSiP. Kamil Zaradkiewicz nie stawił się na posiedzeniu KRS, żeby odpowiedzieć na nasze pytania: czy dopuścił się mobbingu jako przełożony w Trybunale Konstytucyjnym? Ale - nominacje przyjął" - napisał Kwiatkowski na platformie X.

Jeszcze w środę - po obradach KRS w sprawie zaopiniowania jego kandydatury - sędzia Zaradkiewicz pisał na platformie X: "Choćby powtarzali swoje kłamstwa w nieskończoność, pozostaną one tylko kłamstwami. I na pewno mnie nie złamią".

Poprzednio KSSiP kierował sędzia Dariusz Pawłyszcze, który w grudniu ub.r. został powołany do Izby Cywilnej SN i - jak podawano w mediach - niedługo później zrezygnował z funkcji w KSSiP.

Reklama

Skandal w KRS

Podczas środowego posiedzenia KRS opiniującej sędziego Zaradkiewicza doszło do ostrej wymiany zdań między członkami Rady. Uważam, że obrady powinny zostać przerwane. Pan sędzia Maciej Nawacki powiedział do mnie bardzo znamienne słowa. Powiedział, że +wciśnie mi uchwałę w gardło+. Powtórzył to przynajmniej kilkukrotnie, w obecności innych osób, które przebywają na sali. To były groźby. Biorąc pod uwagę i zdenerwowanie pana Nawackiego, i jego całościowe zachowanie, krzyki, groźby, które wzbudzają we mnie uczucie lęku - oświadczyła podczas obrad członkini KRS posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).

W odpowiedzi, sędzia Nawacki słowa Gasiuk-Pihowicz nazwał "haniebnymi pomówieniami" i "absurdem". Przywołał środowy wpis Gasiuk-Pihowicz na swój temat: "Dziś w neoKRS zasiada na przykład taki Maciej Nawacki. Nie wykonywał orzeczeń sądów ws. Juszczyszyna, rwał uchwały sędziów, był członkiem grupy Kasta/Antykasta, awansowany przez koleżanki i kolegów z Rady, podobnie jak jego żona. +Reforma+ Ziobry w pigułce".

Tego rodzaju informacje mają charakter pomawiający i powtarzane publicznie mają na celu zmusić mnie i zastraszyć, żebym nie mógł uczestniczyć w posiedzeniu KRS. Jednoznacznie zapowiadam, że jeśli pani poseł będzie powtarzała tego rodzaju informacje publicznie, będę zmuszony wystąpić o ochronę naruszonej mojej godności. Zresztą opiniowany dziś kandydat możliwe, że też podniesie roszczenia względem osób, które go pomawiają. Pomówienia są niedopuszczalne - oświadczył Nawacki.

Z kolei Gasiuk-Pihowicz oświadczyła w czwartek na platformie X: "Zawiadomienie na Nawackiego złożone. Nikt, zwłaszcza uzurpator w neoKRS, nie będzie zastraszał przedstawiciela demokratycznej większości".