Kryształowi Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik

Serial o "kryształowych ludziach" ułaskawionych przez prezydenta trwa w najlepsze. Wsłuchując się w dzisiejsze słowa Jarosława Kaczyńskiego o "torturowaniu Mariusza Kamińskiego" można nabrać podejrzeń, że opozycja z Prawa i Sprawiedliwości szykuje kolejne sezony tego niekończącego się tasiemca. Prezydent Andrzej Duda jest głównym producentem serialu, którego pilot wypuszczono w 2015 roku, dystrybucją zaś zajmuje się przede wszystkim TV Republika.

Reklama

Jak dotąd nie można narzekać na brak zwrotów akcji. Wpierw prezydent "ułaskawił", potem stwierdził, że jednak nie ułaskawi, aż w końcu doszedł do wniosku, że ułaskawi Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nie zabrakło scen pościgowych z autobusem komunikacji miejskiej w tle, elementów melodramatu w postaci brylujących w mediach żon "kryształowych ludzi", aż po uściski w pałacu prezydenckim zwolnionych z więzienia polityków PiS.

Żarty, żartami, ale przecież w każdym takim działaniu skrywa się polityczny cel. Dążąc do jego realizacji, można pominąć nikomu niepotrzebny dodatek w rodzaju dobrego smaku czy poczucia przyzwoitości.

Prezydent wszystkich Polaków

Pytanie tylko, czy taka strategia - obrona "uciemiężonych mężów" - ułatwi prezydentowi starania o, z jednej strony, przywództwo w PiS, a z drugiej - względną (powtarzam: względną) normalizację stosunków politycznych w Polsce. Zdaniem politologów, m.in. dr hab. Olgierda Annusewicza, prezydent może świadomie podejmować grę na dwóch fortepianach. Z jednej strony Duda komunikuje się z tzw. twardym elektoratem PiS - dzieje się to wtedy, gdy uwalnia z więzienia panów Kamińskiego i Wąsika. Z drugiej, lokator Pałacu Namiestnikowskiego stroi się w piórka strażnika dobrych obyczajów konstytucyjnych, gdy wspaniałomyślnie nie rzuca kłód pod nogi nowemu rządowi Donalda Tuska, np. zapowiadając podpisanie ustawy budżetowej. Duda wysyła też koncyliacyjne sygnały: jest otwarty na rozwiązanie problemów narosłych wokół mediów publicznych. Nie wyklucza też inicjatywy na rzecz usunięcia stanu dwuwładzy w wymiarze sprawiedliwości i sądownictwie. Choć tu warto wspomnieć o warunku brzegowym prezydenta, który nie życzy sobie kwestionowania powołań sędziowskich z jego udziałem.

Reklama

I o ile nie można zarzucić Andrzejowi Dudzie, że dopieszcza elektorat PiS, gdy staje w obronie Kamińskiego i Wąsika, to już dużo mniej wiarygodnie prezydent wypada w roli "prezydenta wszystkich Polaków", wykraczającego ponad bieżący polityczny spór. Nie wspominam już o wysiłkach na rzecz odnowy ładu prawnego w Polsce.

Można oczywiście powątpiewać, czy prezydent jest w ogóle zainteresowany przesunięciem się choć odrobinę w stronę politycznego centrum. Na rzecz tej tezy można wskazać m.in. argument, że to ostatnia kadencja Dudy w roli głowy państwa i prezydent mógłby chcieć pozostawić po sobie inne wrażenie dla potomnych niż tylko "notariusza Prawa i Sprawiedliwości".

Hipoteka Wąsika i Kamińskiego

Dziś jednak na przeszkodzie skutecznej komunikacji z elektoratem odległym od partii Jarosława Kaczyńskiego stoi właśnie polityczna hipoteka Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Gwarantem tej hipoteki - z własnej, nieprzymuszonej woli, stał się Duda. A ruch z ułaskawieniem obu panów nie zyskał uznania w oczach większości Polaków. Pierwsze z brzegu badania opinii publicznej potwierdzają tę tezę.

Na pytanie, czy byli szefowie CBA, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, powinni zostać ułaskawieni, aż 57 proc. respondentów stwierdziło niedawno, że nie powinno do tego dojść i udzieliło odpowiedzi negatywnej (Pracownia SW Research). Z kolei Instytut Badań Pollster pytał, czy po ułaskawieniu Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik powinni odzyskać mandaty poselskie. 65 proc. badanych uznało, że nie powinni.

Oceny tak samego ułaskawienia, jak i panów Kamińskiego i Wąsika mogą się tylko pogorszyć w kolejnych tygodniach, gdy ruszą przesłuchania komisji śledczej do spraw Pegasusa. Poszkodowany w tej aferze Krzysztof Brejza, który jako szef sztabu Platformy był podsłuchiwany i szpiegowany izraelskim oprogramowaniem, odpowiedzialnością za działania służb obarcza bezpośrednio Kamińskiego. Donald Tusk już zresztą zapowiedział w sprawie obu polityków PiS, że „to, co robili przez ostatnie 8 lat, także zasługuje na zainteresowanie organów ścigania”. Wreszcie, na jaw wychodzą inne, bulwersujące opinię publiczną doniesienia, kolportowane chociażby przez byłego bliskiego współpracownika Kamińskiego, agenta Tomka.

Na dodatek znając temperament Kamińskiego i Wąsika można w ciemno założyć, że będą raczej dolewać oliwy do politycznego ognia, być może ocierając się o prowokację. To zaś z pewnością nie uspokoi napiętej sytuacji między głównymi aktorami politycznymi w Polsce i utrudni komunikację Dudy z nieco bardziej centrowo nastawioną częścią elektoratu.

Notowania prezydenta niskie

Otoczenie prezydenta ma kolejny orzech do zgryzienia. Andrzej Duda w rankingu zaufania znalazł się na stosunkowo odległym, czwartym miejscu, z wynikiem na poziomie 41,3 proc. poparcia. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który - pomijając wpadki proceduralne przy okazji stwierdzania wygaśnięcia mandatu posłów zachowuje konsekwentne stanowisko wobec Kamińskiego i Wąsika - jest liderem zestawienia z wynikiem 54,4 proc. Co ciekawe, Donald Tusk ma niewiele mniej niż Duda (38,9) (IBRIS dla Onetu).

Podsumowując, Polacy widzą dziś dwa obrazki. Na pierwszym prezydent Andrzej Duda wylewnie wita swoich politycznych kolegów z prawicy, którzy dopiero co opuścili zakład karny. Na drugim premier Donald Tusk z sejmowej mównicy zapewnia, że nowa władza powinna zadbać o opiekunów osób niepełnosprawnych. W domyśle: nie o swoich. Polacy nie mają wątpliwości, który obrazek aprobują. A doradcy prezydenta mają o czym myśleć.

Tomasz Mincer