Najbardziej oczekiwane przemówienie tego dnia - Władimira Putina - było o wiele spokojniejsze niż słowa wypowiedziane kilka godzin wcześniej podczas wspólnej konferencji z Donaldem Tuskiem. Premier Rosji przypomniał to, co politycy w jego kraju mówią od dawna - to oni ponieśli największą ofiarę tej wojny i to nie Rosjanie ją wywołali.

Reklama

"Przyjechaliśmy z różnych państw i zebraliśmy się tu dziś w Gdańsku, gdzie rozpoczęła się najbardziej krwawa wojna w historii ludzkości, żeby oddać hołd" - rozpoczął Władimir Putin i wymienił kilkanascie grup etnicznych, zawodowych czy politycznych, które były ofiarami wojny.

Przypomniał, że była to wojna która kosztowała życie 50 milionów ludzi. Z czego ponad 50 tysięcy czerwonoarmistów, którzy zginęli walcząc o wyzwolenie Gdańska a 600 tysięcy zginęło walcząc o wyzwolenie Polski. Dodał, że zdecydowana większość ofiar tej wojny, nawet ponad połowa, to Rosjanie.

"Zwycięstwo z nazizmem było osiągnięte za ogromną cenę. Samo wyzwolenie Gdańska kosztowało życie ponad 53 tys. żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej. 600 tys. moich współobywateli spoczywa w polskiej ziemi. Ponad połowa tych ludzi, którzy zginęli w czasie wojny, to obywatele Związku Radzieckiego. Pomyślcie państwo o tych ogromnych liczbach. Moralny obowiązek wszystkich narodów związany jest z tym, by oddać honor pamięci tych ofiar" - mówił Putin.

Reklama



W ten sposób kreśli rosyjską wersję historii. Tymczasem Moskwa wciąż jest oskarżana o zawyżanie liczby ofiar II wojny światowej i wliczanie w ten bilans ofiar stalinizmu.

Putin przypomniał, że naziści doszli do władzy na początku lat 30. ubiegłego wieku na fali pognębienia Niemiec po ustaleniach Traktatu Wersalskiego. Dodał też, że naganne było układanie się z nazistami. Przyznał, że jego kraj dopuścił się takiego układu, a Duma już go potępiła. Wezwał przy tym inne kraje, do potępienia podobnych porozumień.

Reklama

"Były to intrygi, spiski. II wojna światowa nie rozpoczęła się z dnia na dzień, jej korzenie miały miejsce w niedoskonałościach traktatu wersalskiego. Było to związane z pognębieniem Niemiec. Trzeba zrozumieć, że każda współpraca z ekstremizmem, nazizm, a także współpracownicy nazistów, bez względu na motywacje tej współpracy, to doprowadziło do tragedii. Muszę powiedzieć, że był to spisek, który miał doprowadzić do rozwiązania jednych problemów kosztem innych. Od 1934 do 1939 r. trwały wysiłki, by uspokoić nazistów, którzy przejęli władzę w Niemczech poprzez zawieranie różnych paktów. Były one nie do zaakceptowania z moralnego punktu widzenia, a z perspektywy politycznej były niebezpieczne i złe. Kombinacja tych aktów doprowadziła do tragicznego początku II wojny światowej. Musimy przyznać, że takie błędy były popełnione" - mówił Putin.

Jak zaznaczył Putin, rosyjski parlament potępił pakt Ribbentrop - Mołotow i dlatego nie ma żadnego powodu, by miał ponosić moralną odpowiedzialność za decyzję Związku Radzieckiego. Winne powinny się czuć inne kraje, które podpisywały pakty o nieagresji z Hitlerem. Nie bezpośrednio wskazał w ten sposób na Polskę, która takie porozumienie zawarła.

"Mamy prawo oczekiwać, że w innych państwach również zostaną potępione akty zawarte z reżimem faszystowskim i zostanie to uczynione nie tylko na poziomie oświadczeń politycznych liderów, ale także zostaną podjęte decyzje polityczne" - powiedział rosyjski premier.

W ten sposób zrobił aluzję do rosyjskich rewelacji na temat posko-niemieckiej współpracy wymierzonej w ZSRR. Polska strona odrzuca te oskarżenia.

Jako jedyny zwrócił się do kombatantów z okresu II wojny światowej: "Wasz wysiłek jest w naszych sercach. Jest wieczny!" - powiedział.

Politycy nagrodzili go oklaskami. Lech Kaczyński nie bił mu brawa.