"W trakcie ceremonii rocznicowych krążyły demony historii, które nie zostały jeszcze przepędzone. Władimir Putin uspokoił te demony, ale wcale nie chciał ich rozproszyć. A już tym bardziej unicestwić. By to zrobić musiałby otwarcie potępić inwazję na Polskę, rozpoczętą przez Armię Czerwoną na wschodzie nieco ponad dwa tygodnie po nazistowskiej agresji na Polskę na zachodzie, a zatem <musiałby przeprosić za Stalina, tak jak to zrobili Niemcy przepraszając za Hitlera>" - pisze włoska "La Repubblica.

Reklama

I dodaje: "Władimir Putin nie przeprosił za nic: potępia układ Ribbentrop-Mołotow, ale porównuje go do porozumień angielsko-francusko-niemieckich z Monachium, wspomina olbrzymi wkład rosyjskiej krwi".

>>> "Zwycięzcy próbują fałszować historię"

Ostro o rosyjskim premierze pisze też prasa niemiecka. "Rosja ery Putina prowadzi coraz ostrzejszą politykę historyczną wobec dawnych republik sowieckich oraz krajów satelickich ZSRR" - pisze "Die Welt". "Bądź co bądź Władimir Putin przyznał, że można mieć dobre powody, by potępić pakt Hitler-Stalin i nie przeczył zamordowaniu przez Sowietów 15 tys. polskich oficerów w Katyniu. Jednak prawdziwy nowy pragmatyzm między Polską a Rosją, którego domaga się Putin, może zaistnieć tylko wówczas, gdy rosyjscy przywódcy przestaną tabuizować wymiar niecnych czynów Związku Sowieckiego oraz jego tymczasowe uwikłanie we współpracę z Hitlerem" - wyjaśnia niemiecki dziennik.

Z kolei "Der Tagesspiegel" pisze, że Rosja potrzebuje czasu, by zrozumieć, że na "stalinowskie roszczenia dotyczące panowania i myślenie w kategoriach stref wpływów nie ma miejsca w nowoczesnym świecie". I dodaje: "Fałszowanie historii, jakie miało miejsce w minionych tygodniach, i zadziwiająca ustawa przeciwko krytyce roli Armii Czerwonej nie dają powodów do optymizmu".

>>> Kaczyński wypomina Rosji wojnę w Gruzji

Podobne sygnały płyną też z Londynu. "Dyplomatyczne gesty rosyjskiego premiera Władimira Putina na wtorkowych obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej nie mogą być traktowane jako sygnał, że Rosja rozpoczęła jakąś fundamentalną refleksję nad swoją stalinowską przeszłością" - ocenia "Financial Times".

"Rosja jest daleka od otwarcia uczciwej debaty na temat Stalina. Choć wielu Rosjan przyjmuje do wiadomości popełnione przez Stalina błędy i potworne zbrodnie, to nie akceptują twierdzenia, że był on "zbrodniczym dyktatorem porównywalnym z Hitlerem". Otoczenie Putina bezwstydnie wykorzystuje te sentymenty, często przedstawiając krytykę Stalina jako krytykę Rosji" - dodaje brytyjski dziennik.