Do gorącej wymiany zdań doszło po tym, jak Mariusz Kamiński wdał się w dyskusję z przewodniczącym komisji, Dariuszem Jońskim. Ten poprosił o podanie personaliów Kamińskiego.
- Mariusz Kamiński, lat 58, poseł na Sejm - przedstawił się były szef MSWiA.
- Wydaje mi się, że pan nie jest posłem na Sejm - odpowiedział mu Joński.
- Myli się pan - skwitował Kamiński.
Przewodniczący komisji powtórzył pytanie, po czym usłyszał, że świadek "udzielił już odpowiedzi".
Kamiński do Jońskiego: Jest pan świnią
- Dlaczego podczas spotkania w willi premiera Morawieckiego przy ulicy Parkowej pan wpadł w furię do tego stopnia, że sam Jarosław Kaczyński musiał pana uspokoić? Czy był pan pod wpływem środków bądź substancji odurzających? Krótko mówiąc, czy był pan trzeźwy? - zapytał Mariusza Kamińskiego w dalszych minutach przesłuchania przewodniczący komisji Dariusz Joński.
- Jest pan świnią - odpowiedział krótko Mariusz Kamiński. Polityk PiS następnie wyszedł z sali, zarządzono przerwę.
Kamiński: Nie może tak być, nie pozwolę się tak traktować
Mariusz Kamiński w rozmowie z dziennikarzami po wyjściu z sali stwierdził, że "nie może być tak, że świadek jest wyzywany i obrażany".
- To jest coś nieprawdopodobnego. Nie można tego tolerować. Zostałem wprost obrażony. Proszę was, to są potworne insynuacje oparte o kłamstwa. Ten człowiek zaczął mnie znieważać, mówiąc, że byłem pod wpływem alkoholu na jakimś spotkaniu. To jest absolutnie niewłaściwe - stwierdził.
- W sytuacji, w której tak znieważa się świadka, ja nie mogę tego tolerować, nie mogę tego akceptować - podkreślił.
Kamiński dodał również, że nie boi się żadnych konsekwencji. - Nie pozwolę się tak traktować. Stawiam i stawię się na każde wezwanie komisji, ale nie pozwolę się tak traktować- mówił.
Kilka minut po tym incydencie polityk wrócił na salę.