W sejmie debatowano nad sprawą sędziego Tomasza Szmydta.
Myrcha o sprawie sędziego Szmydta
Mamy do czynienia z tajemniczą historią człowieka, który w krótkim okresie zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, nie w oparciu o jakieś swoje wewnętrzne przeczucia, tylko w oparciu o fakty i dokumenty zgromadzone w tej sprawie - ocenił wiceminister sprawiedliwości.
Dzisiaj pan Łukasz Piebiak zasłania się niepamięcią. Jest taki syndrom wyparcia nie znam człowieka, nie mam nic wspólnego, ale dokumenty świadczą o zupełnie o czymś innym. Nie on jeden zasłania się dzisiaj niepamięcią. Pan Michał Wójcik powiedział, że nie zna tego człowieka, nie natknął się na niego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dokumenty świadczą zupełnie o czymś innym. Nie kto inny, jak pan wiceminister Wójcik, wystawia panu sędziemu Szmytowi upoważnienie do dostępu do informacji niejawnych o klauzuli zastrzeżone - dodał Myrcha.
"Szmydt nie był dla PiS anonimowy"
W 2018 roku został powołany zespół do spraw czynności ministra sprawiedliwości podejmowanych w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów i asesorów sądowych. W skład zespołu wchodzą: Piebiak, Zwolak, Dudzicz, Schab, Lasota, Radzik, Cichocki, oczywiście pan sędzia Szmydt także. Dziwnym trafem skład tego zespołu praktycznie pokrywa się z członkami grupy Kasta/Antykasta. Mamy protokoły z tych posiedzeń, gdzie sędzia Piebiak i inni bohaterowie tej afery uczestniczą w normalnych dyskusjach razem z sędzią Szmydtem - mówił Myrcha.
"Są na to dokumenty"
Wiceminister tłumaczył, że Szmydt "nie był dla nich żaden anonimowy człowiek". Zostały mu stworzone wszelkie warunki do tego, żeby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów, asesorów sędziowskich, żeby był całkowicie uwiarygodniony w polskim wymiarze sprawiedliwości. I są na to dokumenty - twierdzi.
Sędzia Piebiak tak "nie znał sędziego Szmydta , że domagał się PILNEGO przygotowania jego delegacji do KRS - napisał Myrcha na X.