Sejmowa komisja śledcza ds. tzw afery wizowej ma rozpocząć posiedzenie w piątek o godz. 9. Zaplanowane jest przesłuchanie prezesa PiS i b. szefa Orlenu. Obaj byli poprzednio wezwani na środę 5 czerwca, ale żaden z nich nie stawił się przed komisją.

Reklama

Kaczyński uzasadniał to wizytą w Brukseli, gdzie protestowali rolnicy. Natomiast b. szef Orlenu, który kandyduje do PE z listy PiS na Podkarpaciu powiedział w poniedziałek, że jest koniec kampanii, w związku z czym nie ma czasu, by się stawić na przesłuchanie. W oświadczeniu, opublikowanym na X w ubiegłym tygodniu, Obajtek zadeklarował, że "oczekuje na udział w posiedzeniu komisji" po zakończeniu kampanii wyborczej.

Stawi się?

Pytany w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie, czy stawi się następnego dnia przed sejmowa komisją śledczą, Kaczyński odpowiedział: "tak".

Natomiast - dodał - na miejscu Obajtka nie stawiałby się przed komisją. - Bo co ma piernik do wiatraka, co ma prezes do tych spraw. Tutaj chodziło o jakieś rzekome gigantyczne afery - powiedział Kaczyński. Wyraził opinię, że "to była gigantyczna akcja zmierzająca do oszukania społeczeństwa". - I rzeczywiście przyniosła efekty: byłyby dzisiaj inny parlament i być może inna władza , nie jestem tego pewien, ale jest wysoce prawdopodobne, że mielibyśmy kilka procent więcej plus wtedy możliwość zdobycia jakichś sojuszników (…) i niewielka większość, trudna większość byłaby po naszej stronie - mówił prezes PiS.

"Jak emigracja pokościuszkowska"

Na pytanie, czy były prezes Orlenu i kandydat PiS do w wyborach europejskich ukrywa się na Węgrzech, Kaczyński odparł, że "trwają prześladowania człowieka, który zrobił ogromne rzeczy dla Polski". Porównał zagraniczny pobyt Obajtka do "emigracji pokościuszkowskiej".

Ocenił, że Obajtek "ma prawo działać w ten sposób", bo władze i prokuratura w Polsce są obecnie "nielegalne". Stwierdził, że gdyby politycy jego partii kierowali śledztwem ws. Orlenu, to "byłoby już sto uchwał Parlamentu Europejskiego". - I w ogóle nie wiem, czy tutaj wojska niemieckie (...) by nie wkraczały z interwencją - dodał.

Podsumował, iż jego partia dąży do tego, by "w Europie coś znaczyć i chodzić na dwóch nogach z podniesioną głową, a nie chodzić na czworakach". Swoim przeciwnikom zarzucił uleganie kompleksom. - Jest ogromna różnica między kimś, kto się na przykład urodził w dobrej dzielnicy Warszawy, a tym, kto się urodził w czymś na poziomie slumsu w innym mieście - powiedział Kaczyński. Jarosław Kaczyński urodził się w 1949 r. i wychował na warszawskim Żoliborzu. Premier Donald Tusk urodził się w 1957 r. i dorastał m.in. przy ul. 3 maja w Gdańsku na osiedlu kolejarskim.

Reklama

"Nam też wolno"

Na pytania mediów o ocenę wykorzystywania środków z Funduszu Sprawiedliwości Kaczyński odpowiedział, że celem programu jego partii od dawna było to, by "mogły być także wspierane" grupy, które odwołują się do "motywacji patriotycznych lub religijnych", a nie takich "o charakterze lewackim". - Nam też wolno - powiedział Kaczyński.

W środę sejmowa komisja wizowa zdecydowała o skierowaniu do sądu wniosku o nałożenie na Kaczyńskiego 3 tys. zł kary za nieusprawiedliwione niestawiennictwo. Zdecydowała też o wystąpieniu do sądu o nałożeniu 3 tys. zł kary na Obajtka, zatrzymanie i doprowadzenie go na kolejne przesłuchanie. Rzecznik MSZ potwierdził w czwartek informację Radia Zet i Frintstory.pl, że polski konsul w Budapeszcie dwukrotnie próbował wręczyć Obajtkowi wezwanie na posiedzenie komisji śledczej ds. afery wizowej, nie zastał go jednak pod wskazanym adresem.