Marcin Romanowski, który był zatrzymany w związku ze śledztwem dot. Funduszu Sprawiedliwości, wyszedł na wolność tuż przed północą we wtorek na mocy decyzji Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Powodem - jak podał Romanowski - jest chroniący go immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Reklama

Co zdecydował sąd?

"Wyborcza.pl" zapytała Korneluka, co zrobi po nocnej decyzji sądu o zwolnieniu Romanowskiego. Przypomniano, że "sąd w ogóle nie rozpatrywał wniosku prokuratury o areszt dla polityka, lecz po 20 minutach nakazał jego natychmiastowe wypuszczenie na wolność". "Powód? Błąd prokuratury, która nie uwzględniła faktu, że Romanowskiego oprócz immunitetu poselskiego (który Sejm mu uchylił) chroni też immunitet delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Pismo przewodniczącego Rady, który zażądał od polskiej strony natychmiastowego zawieszenia procedury aresztowej, dotarło do Polski we wtorek po południu" - napisano.

Wyjaśniono, że "taki obrót sprawy oznacza, że Prokuratura Krajowa i jej zespół nr 2 zajmujący się aferą Funduszu Sprawiedliwości (w tej sprawie Romanowski został zatrzymany i dostał 11 zarzutów) zaliczyły ogromną wpadkę".

"Konsekwencje są oczywiste"

"Konsekwencje polityczne są oczywiste. Dlatego prok. Korneluk, zapytany wprost, czy poda się do dymisji, odpowiedział w sposób wskazujący, że podporządkuje się decyzji Adama Bodnara – ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego" - podała "wyborcza.pl".