Szef rządu był pytany na konferencji prasowej, czy żałuje umieszczenia Romana Giertycha na liście wyborczej KO po tym, gdy poseł nie wziął udziału w głosowaniu projektu ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji. W połowie lipca Sejm nie uchwalił tej ustawy, gdyż poparło ją 215, przeciw było 218 posłów, wstrzymało się 2, a nie głosowało 23, w tym obecny tego dnia w Sejmie Giertych.

Reklama



Tusk broni Giertycha? "Bilans jego pracy w Sejmie jest pozytywny"

Ja nie miałem oczekiwań co do Romana Giertycha, że zmieni poglądy w sprawie aborcji. Bilans dokonań Romana Giertycha jest zdecydowanie korzystny jeśli chodzi o całość jego zaangażowania w pracach Sejmu - powiedział Tusk.

Zaznaczył jednocześnie, że o tym, iż projekt ustawy depenalizacyjnej nie zyskał większości nie rozstrzygnęła nieobecność Romana Giertycha. Liczyłem na to, że jest w stanie wykazać większą solidarność wobec kobiet, które na to czekają, niż lojalność wobec własnych poglądów. To jest dylemat dla każdego, kto poważnie traktuje swoje poglądy. Dokonał takiego wyboru, za to są konsekwencje, ale nie dam sobie wmówić, że to postawa Romana Giertycha zdecydowała o przegraniu tego głosowania, bo to jest nieprawda - dodał.

Tusk przypomniał, że po głosowaniu zwrócił się do władz klubu o zawieszenie Giertycha w prawach członka klubu KO i zwolnienie z funkcji wiceszefa klubu. Jestem przekonany, że władze klubu poważnie potraktują mój apel"- oświadczył i zapewnił, że będzie współpracował z Giertychem w innych sprawach.

W reakcji na słowa premiera, Giertych opublikował wpis na platformie X. "Trochę miłych słów, a trochę gorzkich. Cieszę się, że premier Donald Tusk uznaje ogólny bilans mojej pracy w Sejmie za pozytywny. Tak więc do roboty. W czwartek (jutro potwierdzę) jest szansa na wystąpienie nowego sygnalisty" - poinformował.

Pierwszym sygnalistą, który wziął udział w posiedzeniu zespołu ds. rozliczeń PiS, którym kieruje Giertych, był były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz.

Premier był też pytany na konferencji o wypowiedź wicepremiera, szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, że w tej kadencji Sejmu jest szansa na przegłosowanie tylko jednego projektu ws. aborcji, który zgłosiła Trzecia Droga. Chodzi o powrót do przepisów sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. i rozpisanie referendum ws. aborcji.

Tusk powiedział, że kobiety zaangażowane od lat w walkę o liberalizację prawa aborcyjnego dały wiele razy jasny sygnał, że powrót do kompromisu forsowany przez PSL i Polskę 2050 to sytuacja nie do zaakceptowania.

W tej chwili nie mamy większości (...). Będę starał się, żeby tak czy inaczej do faktycznych zmian doszło, nawet jeśli nie będzie większości. Ale ja nie jestem od tego, żeby przekonywać kobiety, że coś, czego nie chcą jest dla nich dobre. Sprawy zaszły już za daleko. Pójście na tzw. kompromis byłoby z punktu widzenia polskich dziewczyn i kobiet, wymuszoną przez facetów kapitulacją. Ja nie będą stał po stronie tych, którzy do tej kapitulacji chcą zmusić polskie kobiety- oświadczył premier.

Zaznaczył też, że jest jego zadaniem, by nie doszło do rozpadu koalicji z powodu różnicy zdań ws. aborcji.