Europoseł PiS Ryszard Czarnecki - jak podaje "Gazeta Wyborcza" wpisał we wnioskach do Brukseli dane 18 pojazdów - 14 samochodów, motocykla, ciągnika siodłowego i dwóch chińskich motorowerów. Przejechana łączna odległość tymi pojazdami daje 5,56 obwodu kuli ziemskiej (ponad 223 tysiące kilometrów). "Ryszard Czarnecki z popełniania przestępstwa uczynił sobie stałe źródło dochodu, czerpiąc nienależne mu korzyści z działalności przestępczej przez okres czterech lat" - piszą więc prokuratorzy.

Reklama

Czarnecki wpadł przez przypadek

Według "Gazety Wyborczej", Czarnecki wyłudził ponad 203 tysiące euro, podawał fałszywe adresy, wymyślał numery rejestracyjne pojazdów, podawał fałszywe przebiegi - m.in. wpisywał trasę Jasło-Bruksela czy Jasło - Strasburg, a całą winę początkowo zrzucił na asystentów.

Czarneckiego dopadł unijny urząd walki z korupcją OLAF. Europoseł PiS wpadł zupełnie przez przypadek - jego rozliczenia trafiły na wyrywkową kontrolę. Czarnecki wpisał wtedy, że jechał Fiatem Punto w wersji kabriolet. Okazało się, że samochód został zezłomowany jeszcze zanim. Czarnecki nim "podróżował", a jego prawdziwy właściciel zeznał, że nigdy nie woził europosła.

Właściciele pojazdów zaprzeczają, że mieli kontakt z Czarneckim

Wydawało się, że to koniec afery - po jej ujawnieniu polityk oddał do kasy PE 104 tysiące euro. Okazało się jednak, że śledczy nie odpuścili i dokładnie sprawdzili wszystkie wnioski o zwrot kosztów. Ustalenia były porażające. Okazało się, że na 19 pojazdów Czarnecki jeździł tylko jednym z nich, który należał do jego córki.

Prokuratura dotarła do właścicieli wymienionych pojazdów, jak dwa chińskie motorowery czy ciągnik siodłowy IVECO. Wszyscy jednoznacznie mówili, że nie mieli kontaktu z politykiem, nigdy go nie wozili, ani nie użyczali mu pojazdów.

Reklama

Dokumenty leżały w garażu prokuratora

Śledczy byli gotowi do przedstawienia zarzutów w 2022. Jak pisze jednak "Gazeta Wyborcza", dokument trafiły do Lublina, a prokurator regionalny najbardziej "gorące sprawy" trzymał w służbowym garażu.

Sprawa nabrała tempa po zmianie władzy. Prokuratura Okręgowa w Zamościu wydała w lipcu postanowienie o przedstawieniu zarzutów byłemu europosłowi Ryszardowi Czarneckiego. Ma też zostać przesłuchany.

Prok. Kawalec potwierdził PAP, że w środę wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów Ryszardowi Czarneckiemu. „Skierowane zostanie do niego wezwanie na przesłuchanie w charakterze podejrzanego” – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Ryszard Czarnecki walczył o piątą kadencję i twierdził, że śledztwo to polityczna zemsta. "Już dwa lata temu rozliczyłem się z Parlamentem Europejskim. Doprawdy powinien pan to wiedzieć, bo wielokrotnie o tym mówiłem. Nie zgadzam się z zarzutem, że dopuściłem się nadużyć. Doszło do błędów, których istotę zamierzam wyjaśnić w postępowaniu. Gdy powziąłem wiedzę o zaistniałych błędach, zwróciłem należności z tych błędów wynikające. Oczywiście wolałbym, aby do takich błędów nie doszło" - mówi "Gazecie Wyborczej".

Na szczęście polityk nie dostał się do europarlamentu. Od tego czasu zniknął z polskiej polityki i nie pokazuje się blisko Jarosława Kaczyńskiego.