Marszałek Sejmu w opublikowanym w środę wywiadzie wykluczył możliwość wysłania polskich żołnierzy do Ukrainy. Nie znajduję w Polsce zgody na ten krok. Pytanie też, czy rzeczywiście jest dziś najważniejszy. (...) Ukraińcy, którzy wspaniale dowiedli, że są bitną i kompetentną armią, najbardziej potrzebują dziś sprzętu. Dużej ilości sprzętu, możliwości kupowania go za skonfiskowane rosyjskie aktywa, to wydaje mi się dziś dużo ważniejsze, niż spory o skład misji pokojowych, gdy widoki na sprawiedliwy pokój są odległe - ocenił.

Hołownia idzie na wojnę z Mentzenem. "Nie możemy dopuścić do scenariusza ze Słowacji i Francji"

Hołownia powiedział, że "przed wyborami prezydenckimi nie widzi ani przestrzeni, ani politycznego klimatu na renegocjację umowy koalicyjnej". Skoro zarzucona została – słuszna moim zdaniem - idea wspólnego kandydata na prezydenta, to jesteśmy skazani na napięcia i wstrząsy wtórne. Natomiast koalicja w parlamencie nie wywróci się o wybory prezydenckie, to mówię z pewnością - stwierdził.

Reklama

Odnosząc się do tego, że Mentzen umacnia nad nim swoją sondażową przewagę w kampanii prezydenckiej, przypomniał, że do wyborów są trzy miesiące. Rozstrzygną się, jak wszędzie dziś na świecie, w ostatniej chwili. Mentzen, filozofia, która za nim stoi, jest zagrożeniem dla państwa, dla świata naszych wartości. To oczywiste, że zamierzam go pokonać, żebyśmy nie musieli stawać w Polsce przed dylematami ze Słowacji, Francji, Austrii, czy za chwilę Niemiec - podkreślił. Jestem pewien, że za miesiąc sondaże wyglądać będą inaczej - zaznaczył marszałek Sejmu.

Na pytanie, czy jeśli przegra w wyborach to wejdzie do rządu, odpowiedział: Nie, nie wejdę do rządu.

Poproszony o deklarację, że nie będzie wicepremierem w rządzie Donalda Tuska, powiedział: Nie będę. Dopytywany o to dlaczego, Hołownia wyjaśnił, że inaczej widzi swoją rolę w polityce. Zamierzam wygrać wybory prezydenckie, to teraz najważniejsze. A po nich – i tak znajdziemy się w nowej rzeczywistości, niezależnie od ich wyniku - stwierdził.