Czy to zaskakująca szczerość Waldemara Pawlaka, czy tylko sarkazm? Wicepremier twierdzi, że podłuchy to dzisiaj w Polsce norma. "Ci, którzy nie są podsłuchiwani, to się dzisiaj nie liczą" - mówił w Radiu ZET szef ludowców.

Reklama

Ale na tym nie poprzestał. Dalej było równie ciekawie. "Sam mam pewność, że jestem ciągle monitorowany. Sugerowałem, żeby były podsłuchy w sprawie opcji walutowych" - przekonywał Pawlak w programie Moniki Olejnik.

Czy wicepremier jest tym oburzony, albo chociaż zaniepokojony? Raczej nie. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego radzi: "Nauczmy się żyć z podsłuchami, bo podsłuchy to dzisiaj norma. Zajmijmy się poważnymi sprawami" - mówił Waldemar Pawlak. Przyznal też, że sam "zamówiłby na kilku dziennikarzy podsłuch".

Choć wypowiedzi Pawlaka w Radiu ZET brzmią całkiem poważnie, to poseł PSL Eugeniusz Kłopotek zapewniał w TVN24, że jego szef tylko popisał się poczuciem humoru i mówił to wszystko sarkastycznie.

Podsłuchy to temat numer jeden od momentu ujawnienia, że ABW podsłuchując dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego podejrzanego o handlowanie aneksem do raportu o WSI, nagrała również jego prywatne rozmowy z innymi dziennikarzami: Bogdanem Rymanowskim z TVN i Cezarym Gmyzem z "Rzeczpospolitej". Materiały z podsłuchów wykorzystał potem w sądzie wiceszef ABW Jacek Mąka, w prywatnym procesie wytoczonym Gmyzowi i jego gazecie.