Marszałek Sejmu podczas konferencji została zapytana o to, czemu się nie zjawiła w środę w Najwyższej Izbie Kontroli, gdzie została wezwana w związku z prowadzoną przez delegaturę w Szczecinie kontrolą, dotyczącą programu Polskie Szwalnie.
Żadnego zaproszenia do Najwyższej Izby Kontroli nie otrzymałam - oświadczyła Witek.
Odniosła się także do informacji, że została zaproszona przez ePUAP. Przyszła przez ePUAP informacja, ale bez załącznika, pusta informacja i mimo prośby naszego pracownika, że otrzymaliśmy pustą informacje, po raz kolejny przyszło dokładnie to samo - pusta informacje - dodała.
Witek stwierdziła także, że najbardziej niepokojącym - w jej ocenie - jest wyjazd delegacji NIK na Białoruś w ubiegłym roku. Przekazała też, że wówczas wysłała pismo wyrażające oburzenie tym wyjazdem i żądające wyjaśnień w tej sprawie.
Marszałek przekazała, że w ubiegły piątek wysłała pismo w imieniu Sejmu do Banasia ws. tematu rozmów w Mińsku, czy podejmowano decyzje na piśmie i w jakiej formie współpraca została podejmowana. Najbardziej niepokojące jest to, że to nie jest odpowiednik NIK, to jest odpowiednik tamtejszej prokuratury - powiedziała i dodała, że instytucja ta brała udział w inwigilacji tamtejszej opozycji.
Zapowiedziała, że ws. delegacji NIK w przyszłym tygodniu odbędą się połączone komisje spraw zagranicznych i kontroli państwowej, które będą dotyczyły tej sprawy, a w środę komisja zajmie się immunitetem Mariana Banasia.
"Próba zastraszenia marszałka Sejmu"
To co się dzieje wokół tej sprawy i próba wmanewrowania mnie w aferę pana Banasia, skrojoną na jego miarę, jest próbą zastraszenia marszałka Sejmu po to właśnie, żeby podejmowała takie decyzje, których życzy sobie pan Marian Banaś - oceniła.