Według "Wprost", Jarosław Kaczyński ma zamiar wrócić do koncepcji PO-PiS. Lider Prawa i Sprawiedliwości zaproponuje Platformie Obywatelskiej utworzenie wielkiej koalicji, do której zawarcia nie doszło po wygraniu wyborów parlamentarnych w 2005 roku przez PiS.

Reklama

Jest jednak jedno "ale". Propozycja ma paść, ale wtedy, gdy Kaczyński wygra wybory prezydenckie. "Jeśli wygra Komorowski i Platforma zyska monopol władzy, to oczywiście nic z tego nie będzie. Ale jeśli zwycięży nasz kandydat, to taki sojusz stanowiłby jedyną realną szansę na modernizację Polski" - mówi tygodnikowi jeden z czołowych polityków PiS.

"Dla nas najważniejsza jest Polska i, jeśli zajdzie taka potrzeba, to z pewnością rozważymy możliwość powrotu do rozmów o POPiS-ie" - twierdzi w rozmowie z "Wprost" rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Politycy PO są bardzo sceptyczni. "Od kilku dni wiem, że Jarosław Kaczyński zamierza złożyć taką ofertę. Tyle że ona trafi w próżnię, bo czas na takie propozycje jest po wyborach parlamentarnych a nie w trakcie kampanii prezydenckiej. Ta propozycja jest obliczona wyłącznie na to, by zaprezentować się jako kandydat akceptowalny dla wyborców Platformy. To nie jest poważny projekt" - ocenia europoseł PO Sławomir Nitras.

Reklama

Trzeba jednak przyznać, że propozycja zawarcia PO-PiS wprawiłaby partię Donalda Tuska w konsternację. Byłoby trudno politykom PO wytłumaczyć wyborcom odrzucenie wyciągniętej ręki Kaczyńskiego.