Migalski przypomina, jak Komorowski "dziękując premierowi za szalik, obraził poznaniaków i krakusów, oskarżając ich o skąpstwo".

"W swoim charakterystycznym stylu żartowania zdołał w ciągu paru sekund odebrać sobie setki tysięcy głosów. Sztab Komorowskiego drży chyba na samą myśl o kolejnych występach swojego kandydata – co się pojawi, to zalicza kolejną wtopę. Trzeba było widzieć minę Donalda Tuska – przerażenie połączone ze wściekłością" - pisze na blogu europoseł PiS.

Reklama

Migalski nie zostawia suchej nitki także na wystąpieniach innych osobistości z komitetu honorowego kandydata PO na prezydenta.

"Kolejni <honorowi> dobijali premiera i marszałka swoimi wystąpieniami. Zaczął Władysław Bartoszewski – pisałem o tym wczoraj, więc dzisiaj przypomnę tylko, że zaatakował Jarosława Kaczyńskiego za brak dzieci" - czytamy na blogu.

"Wtórował mu Andrzej Wajda – powiedział to wprost: te wybory do wojna domowa i trzeba ją wygrać. Ta pokojowa poetyka towarzyszyła także Markowi Majewskiemu – powiedział on, że ci z charyzmą to psychopaci. A w <setkach> po uroczystości Kora Jackowska uznała obecne wybory za walkę między dobrem i złem".

A to wszystko, jak przypomina Migalski, "przy okazji prezentacji hasła wyborczego: <Zgoda buduje>".

"Dawno już nie widziałem takiej pięknej katastrofy. Jeszcze kilka żartów Komorowskiego, jeszcze parę wpadek z otwieraniem serwera lub ściągami z Wikipedii, jeszcze kilka wypowiedzi jego fanów i piosenek w stylu Wojewódzkiego i prezydentem będzie Jarosław Kaczyński" - konkluduje Migalski.