p

Na stół, przy którym siedział w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym marszałek wraz z towarzyszącymi mu w Londynie ministrem finansów Jackiem Rostowskim i europosłanką Leną Kolarską-Bobińską, podrzucono sztuczny atrybut męskości, a jeden z uczestników spotkania skandował "Palikot". Sprawcę incydentu wyprowadzono z sali.

Mężczyzna ten oskarżył rząd Platformy Obywatelskiej o to, że nie odcina się od Janusza Palikota i wykrzyczał zarzut, że były minister sportu Mirosław Drzewiecki wrócił w ostatnich dniach do sejmowej komisji sportu.

Reklama

Bronisław Komorowski zachował zimną krew. A podczas swojego wystąpienia mówił, że "Polsce potrzebna jest prezydentura otwierająca nowe możliwości modernizacji państwa (...), prezydentura wspierająca reformy".

"Prezydent może wspierać reformy nawet jeśli nie lubi rządu" - dodał, czyniąc aluzję do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego oskarżył o "całościowe wetowanie reform", podając jako przykłady jego zastrzeżenia do reformy zdrowia i zwłokę w podpisaniu Traktatu Lizbońskiego, który sam negocjował.

Reklama

"Trzeba przerwać ten chocholi taniec niemożności" - zadeklarował Komorowski.