ANNA MONKOS: Minęło 19 miesięcy, od kiedy premier obiecał refundację in vitro. Nie wstyd pani, że PO powraca do tematu tylko ze względu na kampanię?
JOANNA MUCHA: To nie tak. Przez cały czas trwają nad tym prace: napisaliśmy projekty ustaw, przygotowaliśmy symulację kosztów. A że akurat teraz Lewica pytała o nasze stanowisko w tej sprawie, to odpowiedzieliśmy. Wyborcy mają prawo znać poglądy partii i marszałka.

Reklama

To Lewicy bezpłodne pary będą więc dziękować za darmowe in vitro?
Myślę, że projekty przegłosują i PO, i Lewica, mam nadzieję, że inne partie się przyłączą. To będzie sukces wszystkich Polaków.

Brzmi pięknie, ale w kampanii mało wiarygodnie. Od obietnicy premiera minęło mnóstwo czasu. Gdy zależało wam na ustawie hazardowej, przegłosowaliście ją w jeden dzień.
Spójrzmy na to inaczej. In vitro to temat równie trudny jak aborcja. W takich obszarach szybkie decyzje nie są wskazane. Platforma jest pierwszą partią, która miała odwagę się tym zająć. Powołaliśmy komisję bioetyczną, napisaliśmy projekty ustaw. W międzyczasie odbyła się szeroka debata publiczna. Trwają prace w specjalnie powołanej podkomisji.

Wspaniale. To kiedy polskie niepłodne pary nie będą już płacić za in vitro? Przed wyborami samorządowymi?
Możemy nie zdążyć przed wyborami samorządowymi. Musimy jeszcze uchwalić ustawę regulującą in vitro.

Przed wyborami do parlamentu?
Myślę, że tak.

Reklama

czytaj dalej >>>



Reklama

Czyli w trzy lata po tym, jak refundację in vitro obiecał Donald Tusk. Szkoda, że Bronisław Komorowski jako marszałek miesiącami przetrzymywał projekty ustaw o in vitro w sejmowej zamrażarce.
Projekty trafiły do podkomisji. Jeśli prace się ślimaczą, trzeba naciskać szefa tej podkomisji.

A Bronisławowi Komorowskiemu się spieszy do refundacji in vitro?
Jak najbardziej - tylko do odpowiedzialnego in vitro. Takiego, w którym nie tworzy się niepotrzebnie zbyt wielu zarodków, takiego, które wykonywane jest według najlepszych standardów medycznych.

I w którym jest pewność, że dzieci wyrosną na patriotów? Tak powiedział podczas prawyborów PO.
To był skrót myślowy. Pan marszałek uważa, że jeśli państwo ma płacić za in vitro, to musi mieć pewność, że dzieci będą wychowywać się w rodzinach.

A czy konserwatywny elektorat Bronisława Komorowskiego nie odejdzie od niego, słysząc o refundacji in vitro?
Marszałek jest pośrodku sporu. Z jednej strony są PiS i Jarosław Kaczyński, którzy chcą karać więzieniem za wykonanie in vitro. Z drugiej strony Lewica, która pozwoliłaby na wszystko bez ograniczeń. Marszałek jest katolikiem, który nie ma nic przeciwko metodzie medycznej, dzięki której rodzą się dzieci. Myślę, że dla większości Polaków to zrozumiałe podejście.

In vitro pomoże Komorowskiemu wygrać te wybory?
Nie sądzę, by deklaracja o refundacji przełożyła się bezpośrednio na wyniki wyborów.

A o ile się pani założy, że wasz kandydat wygra?
Umówmy się, że jeśli nie wygramy, posadzę na terenie Sejmu dąb i czereśnię. A pani?