Jutro przedstawiciele PiS będą zabiegać o głosy nauczycieli zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego – dowiedział się „DGP”.

Reklama

Rozmowa nie będzie prosta. To w czasach, gdy Kaczyński był szefem rządu, a Roman Giertych ministrem edukacji, w jego gabinecie ZNP zostało nazwane organizacją postkomunistyczną, padały zapowiedzi o odebraniu majątku związkowi, a pracownicy kuratoriów związani z SLD tracili pracę. Czym PiS chce przekonać związkowców, by poparli kandydaturę Kaczyńskiego? – Usłyszą gwarancję nietykalności Karty nauczyciela – mówi Sławomir Kłosowski z PiS, były wiceminister edukacji.

Prace nad nowelizacją karty, które trwają w resorcie minister Hall od kilku tygodni, wywołały pomruki niezadowolenia w szeregach nauczycielskich. Wykorzystuje to PiS. – Dopóki zarobki polskich pedagogów nie osiągną średnich stawek unijnych, karta jest gwarancją utrzymania prestiżu zawodu pedagoga – deklaruje Kłosowski.

PiS ma też obiecać lepsze zarobki. Droga zawodowego awansu miałaby zostać wydłużona o kolejne trzy stopnie, a każdy następny oznaczałby wyższą pensję podstawową i wyższą kwotę dodatków. ZNP podchodzi do tych zapowiedzi z rezerwą. – Porozmawiamy z PiS, ale za zamkniętymi drzwiami. Nie zamierzamy składać żadnych deklaracji – mówi szef ZNP Sławomir Broniarz.

Reklama

Do ZNP należy około 300 tys. pracowników oświaty. Oprócz tej organizacji we wtorkowym spotkaniu udział wezmą przedstawiciele nauczycielskiej „Solidarności” oraz Forum Związków Zawodowych.