Lider PiS został przesłuchany przez Sąd Okręgowy w Warszawie jako pozwany przez b. wicepremiera swego rządu. Wytoczył mu on proces cywilny o ochronę dóbr osobistych po tym, jak szef PiS zarzucił Giertychowi kłamstwo w związku z jego wypowiedzią, jakoby jako premier w czasie rządów PiS miał zbierać "haki" na polityków opozycji.

Reklama

Przed tym samym sądem trwa też oddzielny proces cywilny wytoczony przez Kaczyńskiego Giertychowi za jego wypowiedź o rzekomym zbieraniu haków. W obu procesach powodowie żądają przeprosin w mediach.

W lutym br. Giertych oświadczył publicznie, że Kaczyński jako premier zbierał "haki" na polityków ówczesnej koalicji (Samoobrony i LPR) oraz opozycji. Według Giertycha, forma zbierania "haków" na Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Według niego, wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS.

"To są kłamstwa, nie mające faktycznych przesłanek" - replikował wtedy Kaczyński. "Wpisują się niestety w coś szerszego, w tę wojnę, którą wypowiedział nam Donald Tusk po wybuchu afery (hazardowej)" - ocenił. "Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek" - zapewniał szef PiS, zapowiadając pozew wobec Giertycha. Także wtedy b. wicepremier z LPR (dziś adwokat) zapowiedział, że pozwie Kaczyńskiego za zarzut kłamstwa. "Domagam się przeprosin za jego skandaliczną i bezczelną wypowiedź, jakobym kłamał" - powiedział Giertych.

W pozwie Giertych wnosi, by sąd nakazał Kaczyńskiemu przeprosiny - m.in. po głównych programach informacyjnych w TVP, TVN i Polsacie (koszt takich przeprosin może sięgać kilkuset tys. zł). Pełnomocnik Kaczyńskiego mec. Krzysztof Gotkowicz wnosi o oddalenie pozwu, bo słowa prezesa PiS miały charakter "oceny dopuszczalnej w debacie publicznej" oraz nie były bezprawne, gdyż Giertych kłamał. Do Sejmu trafił już wniosek Giertycha o uchylenie immunitetu Kaczyńskiemu w związku z zamiarem wytoczenia mu także procesu karnego za słowa o kłamstwie.

"Nigdy nie wydawałem żadnych bezpośrednich lub pośrednich poleceń, które miały prowadzić do jakichkolwiek działań służb specjalnych lub wymiaru sprawiedliwości ad personam, na zasadzie poszukiwania jakichś informacji na jakąś osobę" - zeznał we wtorek w sądzie Kaczyński. Dodał, że nigdy też nie było takich jego sugestii. Przyznał, że "premier rządu otrzymuje różne tajne informacje, czasem także na temat różnych osób, ale to nie ma nic wspólnego z poszukiwaniem haków".



Reklama

"To jest całkowita nieprawda" - odparł Kaczyński, pytany o wypowiedź Giertycha, że miano zbierać "haki" m.in. na Tuska, Komorowskiego, Schetynę, Sławomira Nowaka. "Na żadnego z tych polityków nie zbierano informacji i nie wydawano polecenia, by je zbierano" - dodał prezes PiS. "Zarzuciłem Giertychowi kłamstwo, bo o niczym takim nie wiem" - podkreślił Kaczyński, pytany przez pełnomocnika nieobecnego we wtorek Giertycha mec. Tomasza Połetka, czemu zarzucił mu kłamstwo.

Proces odroczono do 2 grudnia, kiedy ma zeznawać Giertych.

"Proces, który mi wytoczył, jest w istocie chwytem adwokackim, tzn. zmierza do zmiany ciężaru dowodu; niepomiernie trudniej jest udowodnić, że się czegoś nie robiło niż komuś udowodnić, że się coś robiło" - powiedział Kaczyński dziennikarzowi PAP. Dodał, że on sam pozwał Giertycha, "bo powiedział on nieprawdę". "Jedyne osoby, które znalazły się rzeczywiście w sferze zainteresowania wymiaru sprawiedliwości, ze skutkami procesowymi, to byli ministrowie mojego rządu" - podkreślił.

Gotkowicz dodał, że w pozwie wobec Giertycha jego klient chce przeprosin w mediach. Adwokat podkreśla, że słowa Giertycha naruszyły takie m.in. dobra osobiste Kaczyńskiego, jak "wizerunek istotny dla polityka". Adwokat Giertycha wnosi o oddalenie tego pozwu. Kolejny termin tego procesu to 2 listopada.

Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że jego słowa były prawdziwe albo wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, bo działał w interesie publicznym.