"Mamy cały Kościół katolicki i całą <Solidarność> zaangażowane przeciwko Komorowskiemu. Tak mocnego powrotu Kościoła do polityki jeszcze nie było" - mówi w wywiadzie dla "Polski" Janusz Palikot.
Poseł jest przekonany, że zmiana trendu w słupkach poparcia dla Bronisława Komorowskiego rozpoczęła się od jego słynnego już wiecu w Lublinie. Został on zorganizowany w kontrze do wiecu Jarosława Kaczyńśkiego w tym mieście.
"Kaczyński faktycznie wygrywał 2,5 proc. z Komorowskim do czasu mojego kontrwiecu w Lublinie, bo my się znajdowaliśmy w takiej mszy celebrze narodowej, trwało podbijane przez media sztuczne przeżywanie współczucia. Nawet ludzie, którzy nic nie przeżywali, byli zobowiązani przeżywać to współczucie" - ocenia Palikot i dodaje: "Msza się skończyła, w środę na kontrwiecu w Lublinie wyprowadziliśmy Polskę z kościoła. Zaczęła się normalna demokratyczna debata. Zakończył się ten cyrk z wszechogarniającą żałobą w wykonaniu sztabu PiS".
Palikot zaprzecza też, by miał złe stosunki z premierem. Pogłoski mówią nawet, że Donald Tusk nie chce go widzieć.
"Nie mam żadnego problemu z kontaktem z premierem" - zapewnia. Pytany o to, kiedy miał ostatni raz rozmawiał z Tuskiem, odpowiada: "Tydzień temu, a SMS-owo trzy dni temu".