43,23 proc. – tyle, według danych Państwowej Komisji Wyborczej, wyniosła frekwencja na trzy godziny przed zamknięciem lokali wyborczych. Do urn poszedł co drugi wyborca z województwa świętokrzyskiego. W czołówce byli też rzeszowianie, gdzie głosowało 44,77 proc. uprawnionych. Na ponad 30 milionów uprawnionych do głosowania w całej Polsce do urn poszło do popołudnia ponad 12 milionów wyborców.

Reklama

Największy ruch panował w komisjach w Rzeszowie – gdzie frekwencja do godziny 19:00 wyniosła 44,77 proc. – oraz w Olsztynie (40,61 proc.) i Krakowie (40,44 proc.). Wyborczy rekord pobili również mieszkańcy gminy Koszarawa w województwie śląskim, gdzie do głosowania przystąpiło ponad 76 proc. uprawnionych.

Z kolei frekwencja nie dopisała na Dolnym Śląsku – we Wrocławiu wyniosła jedynie 30,51 proc. Wrocław nie jest już jednak najgorszym pod tym względem miastem w Polsce. Wyprzedziła go Łódź, gdzie do urn poszło jedynie 30,46 proc.

Z danych PKW jasno wynika, że tym razem zawiedli mieszkańcy dużych miast. W skali województw frekwencja była o dobre kilka procent wyższa. Rekordzistami byli mieszkańcy świętokrzyskiego – tam w komisjach stawiło się 50,1 proc. uprawnionych. Nieco gorsze wyniki – choć wciąż doskonałe w porównaniu do reszty kraju – odnotowano w województwach podkarpackim (47,54 proc.) oraz lubelskim (46,35). Najgorzej było z kolei w województwie opolskim (37 proc.), śląskim (39,15 proc.) i dolnośląskim (40,07 proc.).