Właściciel "Gazety Polskiej" chciał zorganizować wielki koncert. Wszystko działo się tak, jak nakazuje prawo - wydawnictwo najpierw poprosiło władze Teatru Wielkiego, czy tego dnia będą koncerty. Opinia była jednoznaczna - koncert nikomu nie będzie przeszkadzał - pisze niezalezna.pl. Niezależne Wydawnictwo Polskie zgłosiło się wiec do Zarządu Dróg Miejskich, by uzyskać zgodę na zamknięcie Placu Teatralnego.
"Wszystko wydawało się dziwnym trafem na dobrej drodze, gdyż spotkaliśmy się z przychylnością urzędników. Ale 10 marca wszystko wróciło do normy" - pisze portal. CO się stało? Pracę straciła pełnomocnik ds. Traktu Królewskiego, od której opinii zależała zgoda na koncert. Następnego dnia padła decyzja. Odmowna.
"Odmowę władze miejskie motywują tym, iż właśnie 10 kwietnia Kancelaria Prezydenta Komorowskiego postanowiła zorganizować koncert w Teatrze Wielkim. Jak się dowiadujemy, chęć wzięcia w nim udziału zgłosiło aż 60 osób. Pozostałe 900 wolnych miejsc będą więc zgodnie z tradycją mogli zająć weterani ZOMO" - kpi portal z władz Warszawy. Odmowę podpisał inżynier miejski ruchu, Janusz Galas.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej", zapowiada jednak, że pojawi się na Placu Teatralnym. "Będzie śpiewał pieśni patriotyczne. Sądzi też, że wszyscy patrioci i przeciwnicy służalczego statusu Polski wobec Rosji będą mu towarzyszyli, bez względu na zagrożenie ze strony organów bezpieczeństwa III RP" - informuje niezalezna.pl