Jak podkreślił, po wykluczeniu przez prokuraturę ewentualności zamachu terrorystycznego w Smoleńsku, polscy prokuratorzy badają nadal: działanie polskiej załogi w kontekstach ewentualnego błędu techniki pilotowania, naruszenia przez załogę zasad dyscypliny lub regulaminu lotów, albo niedostateczne wyszkolenie załogi.
W śledztwie sprawdzane są również hipotezy, czy polski samolot miał usterkę. Według płk. Szeląga, ta hipoteza zyskała na znaczeniu po ogłoszenie przez "RosAwiację" rekomendacji dla użytkowników samolotów Tu-154M, by wycofywać je z eksploatacji w związku ze zbyt dużą awaryjnością (szef MON Bogdan Klich wstrzymał loty VIP na jedynym polskim Tu-154M i można na nim wykonywać tylko loty szkoleniowe lub eksperymentalne - PAP).
Prokuratura bada jeszcze, czy do katastrofy mogło dojść z winy złej pracy polskiego personelu naziemnego, albo rosyjskich kontrolerów. Badane też jest, czy samolot mógł ulec usterce w trakcie lotu. Jak ocenił płk Szeląg, odpowiedź na to ostatnie pytanie umożliwią badania rejestratorów pokładowych.