Wniosek do Królestwa Danii, jak ujawnił rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa, został wysłany przez polską stronę w końcu stycznia bieżącego roku. O wystosowaniu tego wniosku prokuratorzy mówili w miniony piątek na konferencji prasowej podsumowującej rok śledztwa smoleńskiego. Nie podali jednak wtedy, jakich kwestii ten wniosek dotyczył.
Wnioski o pomoc prawną w tym śledztwie polscy prokuratorzy wysyłali też - o czym już wcześniej informowano - do Rosji, Stanów Zjednoczonych i Białorusi.
Kwestia telefonu satelitarnego na pokładzie TU-154M była opisywana w mediach wkrótce po katastrofie smoleńskiej.
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Ireneusz Szeląg mówił PAP w maju zeszłego roku, że telefon satelitarny na pokładzie Tu-154 składał się ze stacji bazowej i trzech słuchawek oraz linii faksowej. "Polska prokuratura nie wie, czy stacja bazowa telefonu satelitarnego z Tu-154 została zniszczona w katastrofie, czy też jest w dyspozycji strony rosyjskiej. My jej nie otrzymaliśmy, mamy część jednej z trzech słuchawek - mówił Szeląg. Dodawał wtedy, że prokuratura nie wie, czy jednostka centralna uległa zniszczeniu w katastrofie, czy też jest w dyspozycji Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) lub rosyjskiej prokuratury.
Szefowa MAK Tatiana Anodina zapewniała w tamtym czasie, że Rosjanie przekazują do Polski wszystkie "mobilne środki łączności".
Wcześniej informowano też, że pewien czas przed katastrofą z pokładu samolotu z telefonu satelitarnego dzwonił prezydent Lech Kaczyński. Rozmawiał z bratem Jarosławem. Z ujawnionych w mediach zeznań J. Kaczyńskiego przed prokuraturą wynikało, że rozmawiał on z bratem przez telefon satelitarny o godz. 8.20 rano o zdrowiu ich matki; po około minucie rozmowa się urwała. NPW informowała, że rozmowa nie dotyczyła warunków lotu ani kwestii lądowania. Z tego telefonu miała też dzwonić w trakcie lotu Tu-154M Izabela Tomaszewska z Kancelarii Prezydenta.
W mediach polskich i zagranicznych pojawiła się w ubiegłym roku wiadomość, że Rosjanie, którzy mogli wejść w posiadanie telefonu satelitarnego, poznali dzięki niemu "tajne kody" dające możliwość dostępu do tajemnic NATO. Na te doniesienia zareagowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która zapewniła, że na pokładzie samolotu nie było takich "tajnych kodów" ani innych materiałów tajnych czy kryptograficznych.
Naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski mówił w piątek m.in. o wnioskach o pomoc prawną, które wystosowała polska prokuratura. Do tej pory siedem takich wniosków skierowano do prokuratury rosyjskiej - zostały one zrealizowane częściowo. Kolejne trzy wysłano do władz Białorusi i są one już zrealizowane.
Nadal natomiast oczekiwane są odpowiedzi na wnioski o pomoc prawną skierowane do Stanów Zjednoczonych i Danii. "Trwa wymiana korespondencji między naszymi państwami" - mówił Parulski. Prokuratura nie ujawniła, dlaczego Dania jest adresatem wniosku ws. telefonu.