Dziennikarze rozmawiają między sobą, bo Dunga, trener Canarinhos wcześniej zapowiedział stanowczo: - Rozmawiam tylko o tych, którzy tu przyjechali.
Dunga chce by Brazylia przede wszystkim była Drużyną - właśnie przez duże D. Nikt nie może być ponad nią, stąd brak medialnych gwiazd, które mają zbyt indywidualny charakter. Doskonale obrazowała to wczorajsza konferencja prasowa, na którą przyszli Dani Alves i Elano.
Dani Alves może nawet bronić
Ten pierwszy, jeden z najlepszych prawych obrońców świata, podczas mundialu ma być jedynie zmiennikiem Maicona. - Nieważne czy będę grał minutę czy 90. Liczy się tylko drużyna. Jeśli będzie trzeba stanę na bramce - deklaruje.
Drugi, znacznie mniej znany piłkarz Galatasaray Stambuł, który kiedyś nie poradził sobie w Manchesterze City, w pierwszym meczu Brazylii na 90 procent znajdzie się w wyjściowym składzie. Pewny swego być nie może, bo w ostatnim przedmundialowym występie (5:1 z Tanzanią) świetnie wypadł Ramires. Elano mówi: - Nie chcę być wielką gwiazdą, pasuje mi to, że nią nie jestem. Chcę być w drużynie.
I właśnie „drużyna" to słowo klucz. Czyli Dunga postępuje według starej zasady angielskiego menedżera Sir Alfa Ramseya: „Nie zawsze najlepsi zawodnicy tworzą najlepszą drużynę".Mauro Silva, który pracuje tu dla brazylijskiej telewizji, tłumaczył w rozmowie z „PS": - Zgadza się, że Brazylia nie jest taka jak wcześniej, ale proszę zauważyć, że wygrała Puchar Konfederacji, kwalifikacje do MŚ i Copa America, a więc niemal wszystko co było możliwe (nie zdobyła jedynie złota podczas Igrzysk Olimpijskich - red.). Nie mamy Ronaldinho czy Adriano, ale trójka Kaka - Robinho - Luis Fabiano, wciąż jest jedną z najlepszych linii ofensywnych na świecie.
>>>Czytaj dalej>>>
Co najmniej finał
Według 58-krotnego reprezentanta Brazylii i mistrza świata z 1994 roku, jego drużyna ma sporą szansę na tytuł mistrza świata. - Stawiam na to, że Brazylia zagra w finale. Najgroźniejszymi konkurentami będą: Argentyna, Anglia i oczywiście Hiszpania - podkreśla Mauro Silva, który przez 13 lat bronił barw hiszpańskiego Deportivo La Coruna. - Hiszpanie mają rzeczywiście w tej chwili być może najlepszy zespół na świecie. Ale nie mają doświadczenia w mundialach. My mamy. I proszę zaznaczyć, że nie mówię tego bo Dunga jest moim przyjacielem. Po prostu trzeba szanować jego wyniki jako menedżera.
Allen Chahad z brazylijskiego portalu Terra, tłumaczy: - Idea Dungi jest taka, że gra niemal cały czas tym samym lub podobnym składem. To jest siłą zespołu. Pewnie, że wiele osób ma wątpliwości, ale na razie to działa, więc nie ma sensu tego krytykować.
Są więc dwie możliwości. Albo Dunga zabijając naturę brazylijską stworzył nowy odkrywczy kierunek w tutejszym futbolu, albo popełnił błąd, który będzie kosztował go dymisję i falę krytyki.
>>>Czytaj też>>>
p