"Z Robinem występowałem w młodzieżowych zespołach Feyenoordu Rotterdam i cieszę się, że na mistrzostwach gra nieźle i strzelił już jednego gola. Holandia wygrała co prawda cztery mecze, ale obiektywnie muszę przyznać, że na razie moi rodacy nie prezentują zbyt efektownego futbolu. Na szczęście wystarczyło to do odniesienia kompletu zwycięstw" - powiedział były obrońca Willem II Tilburg.

Reklama

W ćwierćfinale Holendrzy zmierzą się w piątek z Brazylią i według Marciano więcej szans na awans do strefy medalowej mają Canarinhos. "Gdybym miał procentowo typować zwycięzcę tego ekscytująco zapowiadającego się meczu, 60 procent dałbym na Brazylię, a 40 na Holandię. Przed mistrzostwami właśnie Brazylię oraz Argentynę zaliczałem do faworytów mistrzostw i dotychczasowe spotkania potwierdzają moją prognozę. Niezłą ekipę ma Hiszpania, ale chyba też, podobnie jak moi rodacy, nie pokazała jeszcze pełni swoich możliwości" - dodał.

Według 26-letniego prawego obrońcy drużyna narodowa jego kraju, chociaż nie straciła jeszcze bramki z gry, a jedynie dwa gole z karnych, największe braki ma w grze obronnej.

"W ataku dysponujemy kilkoma naprawdę wybitnymi zawodnikami, ale obawiam się, że na Brazylię może to nie wystarczyć. Grając przeciwko tak znakomitej drużynie, która również nie narzeka na brak świetnych ofensywnych piłkarzy, trzeba mieć bardzo wyrównany zespół, bez luk w składzie. Uważam, że w naszej ekipie odpowiedni poziom prezentuje bramkarz oraz grający na tej samej pozycji co ja, czyli na prawej obronie, młody Gregory van der Wiel. Nasi stoperzy Heitinga i Mathijsen oraz lewy obrońca van Bronckhorst nie grają zbyt pewnie" - stwierdził Marciano.

Reklama

Holenderski obrońca nie jest również zachwycony poziomem całych mistrzostw. "Przy takiej liczbie drużyn poziom musi być jednak zróżnicowany. Niektóre zespoły nie osiągnęły szczytu formy i grają zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale są też drużyny, których postawa stanowiła pozytywną niespodziankę. Mnie osobiście najbardziej rozczarowały Włochy i Francja, po których spodziewałem się znacznie więcej. Nawet włączenia się do walki o medale" - przyznał Holender.

Z kolei na drugim biegunie Bruma postawiłby Paragwaj, a zwłaszcza Ghanę, których gra jest dla niego bardzo miłym zaskoczeniem. "Dotyczy to szczególnie postawy piłkarzy z Afryki, którzy muszą sobie radzić bez kolegi mojego młodszego brata Jeffreya Michaela Essiena, z którym występuje w Chelsea Londyn" - pochwalił się rodzinnymi koneksjami Holender.

Marciano Bruma przyznaje także, że nie zawsze ma czas, aby obejrzeć wszystkie spotkanie mistrzostw w RPA. "Terminy niektórych spotkań kolidują z treningami w Arce. Muszę dbać o swoją przyszłość i nie poproszę przecież trenera Pasieki, aby zwolnił mnie z zajęć, bo akurat w tym momencie gra reprezentacja mojego kraju. W poniedziałek mieliśmy trening biegowy i dopiero po zajęciach mogłem pobiec do recepcji, aby zobaczyć końcówkę spotkania Holandii ze Słowacją. Nie wiem również, czy w piątek będą miał okazję zobaczyć cały mecz z Brazylią" - podsumował holenderski defensor.