Radosław Korzycki: Jak zamierza pani udowodnić, że amerykańskie służby specjalne niesłusznie więziły Amira Meshala?

Nusrat Choudhury*: Meshal jest amerykańskim obywatelem. Jego rodzice przyjechali do New Jersey z Egiptu. W 2006 r., kiedy Amir miał 24 lata, wyjechał na studia do Mogadiszu, stolicy ogarniętej wojną domową Somalii. Gdy po zamachu stanu sytuacja w mieście zaczęła się robić niebezpieczna, a lotnisko zostało zbombardowane, chłopak ratował się ucieczką na południe. Gdy przedostał się przez kenijską granicę, został zatrzymany przez lokalne wojsko. Ono oddało go służbom USA. Te dopuściły się wielu niegodziwości, za które będą musiały zapłacić.

Reklama

Kenijczycy musieli mieć jakieś powody do zatrzymania. Nie wydaje się pani dziwne, że obywatel USA egipskiego pochodzenia wybiera się na studia do Somalii. Tam trudno o Harvard. Prędzej można nawiązać kontakty z Al-Kaidą.

Kenijczycy mieli listę poszukiwanych przez rząd USA ludzi. Na niej był pan Meshal. Wywiad USA rzeczywiście podejrzewał go o współpracę z Al Kaidą

To co się z nim stało po zatrzymaniu można zaliczyć do kategorii extraordinary rendition, czyli nielegalnego transferu z jednego miejsca do drugiego?

Reklama

Dokładnie tak.

Skoro tak, to wywiad musiał mieć poważne podstawy, by rzucać takie oskarżenie?

Reklama

Jak się okazało służby specjalne nie miały żadnych dowodów.

Co się działo po zatrzymaniu pani klienta?

Agenci przechwycili Meshala od Kenijczyków i zamiast udzielić mu pomocy jako obywatelowi USA zaczęli go maltretować. Przez trzy miesiące przenosili go z jednego tajnego więzienia do drugiego, z Kenii do Etiopii a następnie z powrotem do Somalii. Przez cały ten czas stosowali wobec niego brutalne metody śledcze.

Jakie to były metody?

To były tortury. Ograniczano mu dostęp do wody i jedzenia. Przebywał w fatalnych warunkach higienicznych, wśród brudu i robactwa. Dręczono go psychicznie. Amerykanie grozili Meshalowi, że jeśli się nie przyzna do współpracy z organizacją Osamy bin Ladena, oddadzą go izraelskim władzom. I to miało podziałać na jego wyobraźnię. Dali mu do zrozumienia, że agenci Mosadu „zrobią z nim porządek”. Grozili, że z dnia na dzień po prostu rozpłynie się na pustyni Negev. Zniknie bez śladu. Potem powtarzali te groźby mówiąc, że przekażą go funkcjonariuszom reżimu Hosni Mubaraka. A Egipcjanie słyną z wyjątkowego okrucieństwa wobec przesłuchiwanych. Na końcu straszyli go, że spotka go to, co bohatera filmu „Nocny pociąg” („Midnight Express” Oliviera Stone’a, którego tematem są nadużycia i tortury wobec podejrzewanych o przemyt narkotyków więźniów w tureckim zakładzie karnym – red.).

A czy były jakieś fizyczne tortury? Np. podtapianie?

O tym nic mi nie wiadomo.

Skoro Amerykanie nie mieli żadnych dowodów na jego współpracę z Al Kaidą to dlaczego tak długo był w niewoli?

Jeden świadek podobno obiecał zeznać, że opowie o kontaktach Meshala z terrorystami. Ostatecznie wycofał się jednak. Czas przetrzymywania Amira jest przedmiotem sprawy wniesionej w jego imieniu przez ACLU (Amerykański Związek Praw Obywatelskich - red.). Zwolniono go dopiero w maju 2007 r. Wtedy wrócił do New Jersey.

O co będzie pani walczyć przed sądem w USA?

O odszkodowanie. Amerykański obywatel został bezprawnie złapany i przetrzymywany przez władze własnego kraju. Normalną rzeczą w takich warunkach byłaby pomoc prawna i dyplomatyczna. Tymczasem on był prześladowany bez podania powodu. Nigdy nie postawiono mu oficjalnych zarzutów.

Kogo konkretnie pozwaliście, czyje nazwisko figuruje w dokumentach procesowych? Prezydenta Busha?

Pozew został złożony w federalnym Sądzie Okręgowym dla Dystryktu Kolumbii (stołeczny Waszyngton) przeciwko dwóm wysokiej rangi agentom Federalnego Biura Śledczego oraz dwóm innym urzędnikom administracji, których danych ze względu na dobro postępowania nie mogę ujawnić. Ta sprawa jest wyjątkowa, po raz pierwszy pozew złożył amerykański obywatel. Po raz pierwszy sędzia będzie się musiał odnieść do tego, że zostały złamane prawa, gwarantowane obywatelowi przez konstytucję. W poprzednich przypadkach, kiedy skarżyli się nie-Amerykanie, sąd odnosił się jedynie do drugorzędnych umów międzynarodowych. Amir pozostaje na wolności. Złożyliśmy w jego imieniu sprawę cywilną. Walczymy o zadośćuczynienie pieniężne.

* Nusrat Choudhury - prawniczka organizacji ACLU, absolwentka uniwersytetów Yale i Princeton. Kieruje zespołem adwokatów w procesie Amira Meshala