Wiadomo, że najemnicy pochodzili z prywatnych firm wojskowych pracujących pod Hindukuszem Zadaniem podnajętych przez Michaela D. Furlonga - jednego z urzędników Pentagonu, byłego oficera sił lotniczych i specjalistę od wojny psychologicznej - było zbieranie informacji o lokalizacji baz bojowników i kryjówek ich najważniejszych dowódców. Dane te trafiały potem jednak do oficjalnych baz Pentagonu i CIA.

Problem w tym, że przy okazji wielokrotnie złamano prawo, m.in. zatrudniając wbrew przepisom najemników w charakterze szpiegów, wysyłając ich do Pakistanu, który kategorycznie zabrania Amerykanom samodzielnego działania na swoim terytorium, oraz finansując program pieniędzmi wyprowadzonymi z funduszu przeznaczonego oficjalnie na zbieranie generalnych informacji o społeczeństwie i plemionach Afganistanu - a nie na tropienie i eliminowanie bojowników w Afganistanie i Pakistanie.

Przedstawiciele administracji wypytywani przez dziennikarzy gazety "The New York Times", która ujawniła aferę, twierdzą, że program był tak utajniony, że nie ma o nim wzmianki w jakichkolwiek dokumentach. Nie wiadomo, kto nim zarządzał ani w jaki sposób transferowano pieniądze. Śledczy Pentagonu wpadli jednak na jego trop - w efekcie jakiś czas temu program został wstrzymany, a w sprawie Furlonga toczy się dochodzenie kryminalne.

"Tajny program zawsze musi być głęboko zakamuflowany, gorzej, jeśli nie wie o nim Kongres i jeśli prokuratorzy potwierdzą nielegalność działań jego twórców" - mówi nam James Carafano, ekspert ds. wojskowości i wywiadu z Heritage Foundation. "Wtedy odpowiedzialność polityczna spada na szefów departamentu" - dodaje.

Jego zdaniem obronną ręką z całej sytuacji wyjdą niemal wyłącznie najemnicy. Sędziowie ostatecznie rozgrzeszali wszystkich kontraktorów, jacy brali udział w szemranych przedsięwzięciach kolejnych administracji: od firmy Custer Battles, którą oskarżano o oszustwa przy realizacji kontraktu na ochronę lotniska w Bagdadzie, po kompanie CACI i Titan, których pracownicy uczestniczyli w niesławnych przesłuchaniach w więzieniu Abu Ghraib.

"Dziś już prawie każdy departament, realizując swoje zadania w Afganistanie czy Iraku, korzysta z najemników" - twierdzi Carafano. "A oni wydają się doskonale radzić sobie zarówno na polu walki, jak i na sali sądowej" - podkreśla.









Reklama