"Skruszony" mafioso cosa nostra Gaspare Spatuzza w swych zeznaniach oskarża premiera Silvio Berlusconiego oraz jego bliskiego wieloletniego współpracownika Marcello Dell'Utriego o to, że na początku lat 90. byli "politycznymi punktami odniesienia", czyli w istocie kontaktami sycylijskiej mafii w świecie polityki.
Kolejne doniesienia na temat tych rzekomych powiązań przynosi w piątek włoska prasa, która w zależności od politycznej opcji przedstawia rewelacje jako "śmieszne" i godne pożałowania (prorządowe, wydawane przez rodzinę Berlusconiego "Il Giornale") lub jako wymagające wyjaśnień (lewicowa "La Repubblica"). Dominuje zaś przekonanie, że to zemsta ze strony sycylijskiej mafii.
Spatuzza należał do komanda egzekucyjnego, które w 1993 roku zamordowało walczącego z mafią księdza Pino Puglisiego.
"La Repubblica" w obszernym artykule na temat zeznań Spatuzzy informuje, że miał on powiedzieć śledczym, że to Berlusconi i jego "prawa ręka"- Dell'Utri , już wcześniej sądzony za kontakty z mafią, mieli "sugerować" cosa nostrze pamiętną kampanię mafijnych zamachów 1993 roku w Rzymie, Florencji, Mediolanie.
Według rzymskiej gazety sensacyjne zeznania Spatuzzy, który teraz po 16 latach mówi o podłożonych przez mafię bombach we włoskich miastach, świadczą o tym, że cosa nostra przygotowuje się do ostatecznego "wystawienia rachunku" premierowi Berlusconiemu za "niedotrzymanie zobowiązań".
Oskarżenia gazeta tłumaczy jako odwet ze strony mafijnej "rodziny" z dzielnicy Brancaccio w Palermo, kierowanej przez znanych z okrucieństwa braci Filippo i Giuseppe Graviano, odbywających kary więzienia za zamachy z 1993 roku. Bracia Graviano chcą wyrównać rachunki z szefem rządu, który w sierpniu tego roku powiedział, że chce "przejść do historii jako premier, który pokonał mafię" - stwierdza dziennik.
To kolejny przypadek, gdy skruszeni członkowie mafii oskarżają Berlusconiego oraz przedstawicieli najwyższych władz w państwie.
Jeszcze nie minęły echa dyskusji na temat kolejnych oskarżeń pod adresem premiera, gdy ten sam Spatuzza zeznał, że w latach 90. był świadkiem spotkania obecnego przewodniczącego Senatu Renato Schifaniego, wówczas adwokata z Sycylii, ze swym klientem, mafijnym bossem Filippo Guttadauro.
Solidarność ze Schifanim wyrazili politycy koalicji i opozycji. Niemal jednocześnie Schifani otrzymał pogróżki ze strony mafii, które - jak się podkreśla - były na tyle poważne, że natychmiast podjęto decyzję o wzmocnieniu jego eskorty, przysługującej mu jako szefowi izby parlamentu. To również interpretowane jest jako "wyrównanie rachunków" z politykami partii Berlusconiego.
W prawdziwym chaosie informacyjnym, jaki towarzyszy tym zarzutom, pojawiła się w piątek wiadomość, świadcząca o tym, do czego potrafią posunąć się mafiosi.
"Il Giornale" podało, że obecny oskarżyciel polityków, Spatuzza - zabójca legendarnego księdza Puglisiego, w kwietniu 2007 roku, gdy już współpracował z wymiarem sprawiedliwości, wysłał urodzinowe i wielkanocne życzenia Benedyktowi XVI. Zgodnie ze zwyczajem papież, a dokładnie zgodnie z praktyką - jego współpracownicy, podziękował za życzenia. Informacja o tym znajduje się w aktach prokuratury.
Sylwia Wysocka(PAP)
Do włoskiej prasy wyciekły zeznania skruszonego "cyngla" mafii sycylijskiej, który twierdzi, że Silvio Berlusconi był w latach 90. człowiekiem Cosa Nostry. Premier i jego pracownik mieli "sugerować" mafii, by siała terror. W 1993 roku bossowie faktycznie zlecili krwawe zamachy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama