Dziś po raz pierwszy Boere wypowiadał się przez sądem, od kiedy pod koniec października rozpoczął się jego proces w Niemczech. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Reklama

Boere urodził się w Eschweiler na przedmieściach Akwizgranu, gdzie mieszka obecnie. Kiedy był dzieckiem przeniósł się razem z rodzicami do Holandii - przypomina agencja AP. Jako 18-latek zobaczył plakat rekrutujący do Waffen SS, podpisany przez samego współtwórcę i szefa SS Heinricha Himmlera. Po dwóch latach służby w tej formacji zaoferowano mu niemieckie obywatelstwo, a następnie możliwość pracy w policji. Boere pojawił się na rekrutacji wśród około setki Holendrów i jako jeden z piętnastu został wybrany.

"Byłem bardzo dumny" - brzmi oświadczenie Boerego, odczytane w sądzie przez jego adwokata na wstępie rozprawy, na której odpowiadał na pytania sędziego. W oświadczeniu Boere przyznał, że był świadom tego, iż może być ścigany przez władze, dlatego nigdy się nie ożenił. "Zawsze musiałem brać pod uwagę to, że moja przeszłość mnie dopadnie i nie chciałem, żeby to miało wpływ na jakąś kobietę" - napisał.

Były członek komanda SS "Silbertanne" został schwytany przez amerykańskie wojska w Holandii. Przyznał się do zastrzelenia w 1944 r. trzech członków holenderskiego ruchu oporu, jednak zanim doszło do procesu, zdołał uciec i ukryć się w Niemczech.

W 1949 roku sąd w Hadze zaocznie skazał go na śmierć. Karę tę zamieniono później na dożywocie. Wniosek władz holenderskich o ekstradycję z Niemiec został odrzucony. Boere przyjął podczas II wojny światowej obywatelstwo niemieckie. Przez dziesięciolecia prowadził zwyczajne życie w rodzinnym Eschweiler.

Boere był zaliczany przez Centrum im. Simona Wisenthala w Jerozolimie do dziesięciu najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy.