Nowe odcinki tasiemca wciąż trzymają w napięciu publiczność na całym świecie: Woods zawiesza karierę, świński SMS od kolejnej kelnerki, kolejny sponsor odchodzi, żona już nie nosi obrączki, lekarz golfisty powiązany z dopingiem. "Sezon na tygrysy, media polują stadami" - napisała jedna z brytyjskich gazet.

Reklama
Nie chował się w getcie

W Polsce trudno zrozumieć, czym emocjonują się media za oceanem. Tiger to dla nas tylko jeszcze jeden grubo przepłacany czarny sportowiec, który okazał się nie taki znów idealny, jak chcieli go pokazać spece od wizerunku. Aby nie szukać daleko (bo też w Ameryce) i obracać się wśród postaci podobnego formatu - najsłynniejszy koszykarz świata Michael Jordan też zdradzał żonę.

Takie rozumowanie to błąd. I to podwójny. Po pierwsze, Tiger nie jest czarny. Już wiele lat temu zwierzył się Oprah Winfrey, że denerwuje się, gdy ludzie biorą go za zwykłego Afroamerykanina. Na określenie swojej rasy wymyślił słowo Cablinasian - skrótowiec od angielskich nazw rasy białej, czarnej, czerwonej i żółtej. Jego ojciec Earl był w połowie czarny, miał też korzenie chińskie i indiańskie. Matka Kutilda pochodzi z Tajlandii, w jej żyłach płynie krew chińska i holenderska. "Taka mieszanka etniczna od razu nasuwa skojarzenie z Barackiem Obamą, a Woods był wielki, na długo zanim pojawiła się myśl, że ktoś taki mógłby zostać amerykańskim prezydentem" - mówi DGP Wojciech Fibak.

Kolejne podobieństwa widzi Andrzej Person, wielki entuzjasta golfa, obecnie senator PO: "Obaj mają równie mało wspólnego z czarną społecznością. To ludzie wywodzący się z dość bogatego mieszczaństwa, daleko im do wielodzietnej rodziny bezrobotnych, żyjących w getcie w Detroit. Tiger w przeciwieństwie do Arnolda Palmera czy Jacka Nicklausa nigdy nie nosił za nikim kijów, nie musiał dorabiać jako caddie. Wystartował z zupełnie innego poziomu".

Reklama

I na zupełnie inny poziom dotarł. Tiger nie był jeszcze jednym sportowcem zarabiającym abstrakcyjne sumy - jemu płacono najwięcej. Tylko w zeszłym roku jego dochody obliczono na 110 milionów dolarów. Zajmujący ex aequo drugie miejsce Kobe Bryant, Michael Jordan i Kimi Raikkonen musieli się zadowolić sumą 45 milionów każdy. To Woods zostanie pierwszym w świecie sportu miliarderem - według miesięcznika Forbes miał osiągnąć ten cel już w 2011 roku.

czytaj dalej



Prognozy nie wzięły pewnie pod uwagę skandalu, ale po kolei.

"Od początku było wiadomo, że Woods zostanie gwiazdą, bo na kogoś takiego było zapotrzebowanie" - tłumaczy Person. "Pokolenie mistrzów, jak Palmer czy Nicklaus, szybko się starzało. A firmy, które robiły biznes wokół golfa, od skarpetek po hotele, patrzyły z nadzieją na zyski na masy Afroamerykanów niezainteresowanych sportem dla białych. Wiedzieli, że trzeba dać im idola".

Woods spadł wielkiemu biznesowi z nieba. Kiedy się urodził w 1975 roku, jego ociec dawno już przekroczył czterdziestkę. Był rencistą, weteranem wojny w Wietnamie, trochę z nudów uczył syna golfa. Nie tylko on natychmiast zauważył, że chłopak chwycił bakcyla. Miał dwa lata, kiedy jako cudowne dziecko wystąpił w programie Boba Hope’a. Jego treningi i starty były rejestrowane od trzeciego roku życia. Agencje menedżerskie szybko zorientowały, z kim mają do czynienia.

Na jego zawodowy debiut w 1996 roku firma Nike przygotowała kampanię pod hasłem "Hello World" (Witaj świecie) i kontrakt na 40 milionów dolarów. Wkrótce o prawdziwej sile uśmiechniętego chłopaka miał się przekonać świat daleko poza granicami tej dyscypliny. Zaczął wygrywać seriami, już rok po debiucie został najmłodszym w historii zwycięzcą turnieju wielkoszlemowego (Masters). Pokazał ludzką twarz na długo przed ostatnim skandalem, kiedy jako zwycięzca wybierał menu na tradycyjny obiad dla rywali. Zamiast podawanych zwykle wyrafinowanych dań zamówił frytki i hamburgery. W Ameryce kochali go jednak nie tylko za gusty kulinarne. Woods pobił wiele rekordów, których znaczenie zrozumieliby tylko wtajemniczeni. U nas próżno ich szukać. W Polsce w golfa gra może kilkaset osób, na świecie ponad sto milionów.

"Geniusz Tigera polegał na połączeniu przeciwnych cech" - mówi Person. "Z jednej strony sprawności fizycznej, z drugiej nieprawdopodobnej zdolności koncentracji. Pierwsze potrzebne jest do tego początkowego uderzenia - drive’u, którym wybija się piłkę na odległość 300 metrów. Drugie - do precyzyjnego trafienia do dołka z kilku metrów. Na ten jeden moment potrzeba pewności siebie i dojrzałości. Mecz trwa 4 godziny, z czego uderzenia to tylko cztery minuty. Resztę czasu poświęca się na odpędzanie negatywnych myśli. Woods zawsze wierzy, że trafi".

czytaj dalej



A ludzie chcieli jego trafienia oglądać. Golf uważany za sport dla podtatusiałych nudziarzy nagle stał się ekscytujący dla mas. Ludzie ruszyli na turnieje, imprezy zyskiwały sponsorów, organizatorzy podnosili ceny biletów, a i tak musieli budować nowe galerie dla kibiców. Telewizje kupowały licencje za gigantyczne pieniądze, a koncerny rozkręcały sprzedaż. Tiger był cool.

Przyciągnął do golfa 20 milionów Afroamerykanów, ale nie chciał być kojarzony tylko z tą grupą etniczną. Identyfikować się z nim mógł każdy mieszkaniec ziemi. Golf stał się szczególnie wdzięcznym tematem w Azji. "W samych Chinach powstało niedawno 400 pól golfowych. Dwa miliony juniorów trenuje tam dzień i noc i czeka na swoją szansę. Specjaliści mówią, że następny Tiger będzie miał skośne oczy. Woods w tym roku pierwszy raz w historii przegrał turniej, będąc liderem, po trzech dniach. Wygrał z nim Koreańczyk" - wylicza Person.

Kraksa kolosa

Początkowo dominacja Woodsa budziła obawy o przyszłość dyscypliny - rywale mogli ścigać się tylko o drugie miejsce. Ale golf jako teatr jednego aktora tylko zyskał na atrakcyjności. Gracze w cieniu Woodsa szybko przestali narzekać, dostawali coraz wyższe honoraria. Przez pierwsze trzy lata jego zawodowego grania ogólna pula nagród w turniejach wzrosła z 53 milionów dolarów do 135.

Żaden sportowiec nigdy wcześniej nie miał takiego wpływu na żadną dyscyplinę jak Woods na golf. Z nim biznes kręcił się szybciej. Najlepszym przykładem jest Nike. Światowy gigant nie miał nawet oddzielnej sekcji golfowej, kiedy zakontraktował Woodsa, podobno specjalnie dla niego kupili fabrykę takiego sprzętu. Dziś firma jest największym producentem strojów golfowych na świecie, z roczną sprzedażą szacowaną na 600 milionów dolarów. Golf ma twarz Tigera. "Każdy jest przekonany, że jak weźmie kij, jakim gra Woods, to będzie grał jak Woods. Od początku jego kariery sprzedały się 2 miliony takich modeli. Jeden kosztuje 800 dolarów. Łatwo policzyć, Nike ozłociłoby Woodsa, żeby tylko nosił ich logo" - uważa Person.

czytaj dalej



Inni wielcy producenci też zauważyli, że idole wpływają na to, co ludzie robią ze swoimi pieniędzmi. Woods reklamował nie tylko marki sportowe i pospolite produkty, jak Gatorade czy Gillette. Szczytem osiągnięcia nie były też luksusowe zegarki Tag Heuer czy samochody Buick. Kontrakty podsuwały mu także linie lotnicze oferujące prywatne jety, wystawca kart kredytowych American Express, a nawet firma konsultingowa Accenture. Ktoś zaobserwował, że nazajutrz po jego zwycięstwach indeksy na nowojorskiej giełdzie szły w górę. Ktoś inny zauważył nawet, że światowy kryzys gospodarczy zaczął się dokładnie wtedy, kiedy Woods doznał poważnej kontuzji kolana i musiał poddać się operacji. Siła wizerunku wydawała się nie do przecenienia.

Ten marketingowy kolos rozbił się o 2 nad ranem 27 listopada o hydrant przed domem Woodsa. Efekt? Mandat na 160 dolarów, zniszczenia warte kilka tysięcy i straty w przyszłych dochodach, których wartości na razie nikt nie ośmieliłby się oszacować.

Pewnie nigdy nie dowiemy się, co dokładnie wydarzyło się tej nocy. Czy Woods rzeczywiście rozbił samochód, uciekając przed żoną Elin Nordgren rozwścieczoną jego zdradami? Czy obrażenia na jego twarzy były efektem jej ciosów kijem golfowym? Media zaczęły składać strzępki informacji, ruszył pilotażowy odcinek sagi o Tigerze.

czytaj dalej



Odwet czarnej społeczności

Dłużej nie dało się ukrywać prawdy o kryzysie w jego małżeństwie. Tiger, który informacje o swoim życiu prywatnym kontrolował prawie tak samo dobrze jak lot piłeczki golfowej, nagle został obnażony. Wykreowany przed 13 lat idealny obraz rozpadł się na drobne kawałeczki. Genialny sportowiec, tradycjonalista, stateczny syn i mąż, kochający ojciec, niemalże mąż stanu, który siedział w pierwszym rzędzie na konwencji wyborczej Obamy, nie wytrzymał konfrontacji z korowodem kelnerek, hostess, gwiazdek porno, które zaczęły zgłaszać się do mediów. Zresztą nawet nie próbował, długo po prostu milczał.

Kochanki wręcz przeciwnie. Jedna z nich zdradziła angielskiemu brukowcowi, że oboje mieli na sobie tylko majtki, kiedy Tiger dowiedział się o śmierci swojego ojca w 2006 roku.

ȁE;Woods ma za swoje, skoro zadawał się z kobietami znacznie poniżej swojego statusu społecznego. Nie może spodziewać się klasy. Ich pikantne SMS-y trafiły wreszcie do biura prawnika Nordegren. "A skoro już musiał zdradzać ją z tyloma kobietami, czy chociaż jedna z nich nie mogła być czarna?" - napisała jedna z afroamerykańskich publicystek z Chicago. Czarna społeczność, od której odżegnywał się Tiger, wreszcie może wziąć za to odwet. "Woods wygląda teraz jak zwykły czarny sportowiec, który wpakował się w kłopoty".

Dostało mu się także za wybór żony, szwedzkiej eksmodelki, która wcześniej budziła głównie zachwyty. Przypomniano, że Elin przyjechała do Stanów Zjednoczonych jako zwykła opiekunka do dziecka.

"Ale to nie do końca baśń o Kopciuszku. Matka Elin była ministrem w poprzednim rządzie Szwecji, ojciec korespondentem w Waszyngtonie. Elin była opiekunką w rodzinie słynnego szwedzkiego golfisty Jaspera Parnevika. Nie jest tak, że rzuciła się na miliony Woodsa. Ale ich małżeństwo od jakiegoś czasu się nie układało" - mówi Person, który kilka lat temu poznał poprzednią dziewczynę Woodsa, Amerykankę polskiego pochodzenia Joannę Jagodę, córkę emigrantów z czasów "Solidarności".

czytaj dalej



Upadek czy tylko potknięcie?

Woods wydaje się zdeterminowany do walki o swoje małżeństwo. Wreszcie przyznał się do zdrad i bezterminowo zrezygnował z kariery. Zaraz po ogłoszeniu tej decyzji paru sponsorów dało do zrozumienia, że z Tigerem im nie po drodze. Żadnej reklamy z nim nie wyemitowano od 29 listopada. Wizja miliarda w 2011 roku straciła na ostrości, jest pewne, że finansowo straci nie tylko Woods.

Jego pojawienie się miało gigantyczny efekt, podobnie musi być z jego wycofaniem się. Kiedy leczył kontuzję, oglądalność turniejów spadła o jedną trzecią. Wtedy sytuacja była tymczasowa. Jak będzie teraz? "Jego przewagę nad rywalami trudno wyrazić, ale po tym wszystkim może już tak dobrze nie wypadać. Gracz jego formatu nie pozwoli sobie na obniżenie poziomu. Poza tym siłą Tigera był ten fanatyczny doping, jaki wszędzie mu towarzyszył. To się może skończyć. Nie zdziwiłbym się, gdyby już nie wrócił do golfa" - przewiduje Person. "Nawet jeśli odbuduje swoje małżeństwo, gorącego romansu z publicznością już nie" - napisała jedna z komentatorek, wyrażając opinię dużej części pesymistów. Inni sugerują, że uwielbienie fanów wybuchnie ze zdwojoną siłą, kiedy tylko Woods zdecyduje się opowiedzieć o wszystkim ze szczegółami w talk-show Oprah, najlepiej razem z żoną.

Najwięksi optymiści spodziewają się, że Tigera zobaczymy już na słynnym polu Augusta, gdzie w kwietniu rozegrany zostanie Masters. "Jego pierwszy turniej będzie miał rekordową oglądalność" - stwierdził brytyjski guru od PR Max Clifford. "Golfa oglądają głównie mężczyźni, oni, patrząc na Woodsa, myślą sobie: drań, ale szczęściarz. To największy golfista na ziemi i przed nim 10 lat na szczycie. Jeśli tylko będzie wygrywał, będzie zarabiał".

Czy to już upadek, czy tylko potknięcie - Tiger ma czas na kontemplację podczas żeglugi jachtem, któremu nadał kiedyś znaczące imię "Privacy". Elin właśnie urządza się w kupionym naprędce domu na wyspie tuż obok rodzimego Sztokholmu. Raczej nie szykuje świąt.