Przygotowana ostatnio 59-stronicowa tzw. zielona księga to pierwszy etap strategicznego przeglądu możliwości obronnych Wielkiej Brytanii i będzie stanowić podstawę do koniecznych - według rządu w Londynie - cięć w wydatkach na armię, aby zahamować rosnący deficyt w roku obrachunkowym 2009-10, oceniany na 178 mld funtów.

Reklama

Według raportu brytyjska armia będzie musiała w szerokim zakresie współpracować w kwestiach militarnych z innymi państwami, w tym z Francją, która wróciła do struktur dowódczych NATO.

"Musimy szerzej współpracować z naszymi partnerami w świecie, aby nasze siły były angażowane wydajniej i skuteczniej, zaś nasz wspólny potencjał obronny był wykorzystany od najlepszej strony" - powiedział z okazji opublikowania zielonej księgi minister obrony Bob Ainsworth.

"Musimy przemyśleć nasz budżet tak, by lepiej odzwierciedlał nasze priorytety" - dodał.

Źródła prasowe twierdzą, że francuski budżet obronny w latach 2008-09 wyniósł 28,2 mld funtów wobec 34,1 mld funtów w Wielkiej Brytanii. Francuski personel wojskowy liczy 254 tys. osób, zaś brytyjski 187 tys.

Według zielonej księgi nie jest zagrożony cięciami wydatków wyceniany na ok. 25 mld funtów plan modernizacji pocisków nuklearnych Trident, znajdujących się na okrętach podwodnych. Minister Ainsworth spodziewa się też, że marynarka wojenna otrzyma dwa lotniskowce.

Dla Brytyjczyków priorytetem pozostaje Afganistan. Nakłady na wojnę w tym kraju wzrosną w roku budżetowym 2010-11 do 5 mld funtów z 3,5 mld funtów w roku 2009-10.

Za największe zagrożenia dla brytyjskich interesów bezpieczeństwa uznane są: Al-Kaida, wrogie państwa oraz państwa zagrożone rozpadem lub dezintegracją. Rosnące uzależnienie armii od nowoczesnych technologii zwiększa z kolei podatność na atak cybernetyczny.