Trzy bomby wybuchły koło siedziby radykalnego ruchu sadrystów oraz na bazarze w Mieście Sadra, szyickiej dzielnicy na północy Bagdadu; 39 osób zginęło, a ponad 50 zostało rannych.

Bomby wybuchały także w pobliżu szyickich meczetów, około godz. 12.30 czasu lokalnego (11.30 czasu polskiego), na początku piątkowych modlitw. Samochód-pułapka eksplodował koło targowiska w śródmieściu irackiej stolicy.

Reklama

W sumie w Bagdadzie wybuchło w piątek 13 bomb. Zdaniem irackiego analityka politycznego Hamida Fadhela z Uniwersytetu Bagdadzkiego, zamachy były aktami odwetu za niedawną śmierć przywódców Al-Kaidy w Iraku. W niedzielę siły amerykańskie i irackie zabiły przywódcę Al-Kaidy w Iraku Abu Ajuba al-Masriego domniemanego szefa Islamskiego Państwa Iraku Abu Omara al-Bagdadhiego.

Cytowany przez agencję Reutera analityk uważa, że organizatorzy piątkowych zamachów chcieli pokazać rządowi irackiemu i światu, iż "istnieniu Al-Kaidy w Iaku nie zagrozi zabijanie jej przywódców".

Także rzecznik sił bezpieczeństwa w Bagdadzie generał Kasim al-Musawi wyraził przekonanie, że zamachy były odwetem za straty, zadane Al-Kaidzie w Iraku. "Oczekujemy kontynuacji tych aktów terroryzmu" - dodał.

Reklama

Kilka godzin przed zamachami w Bagdadzie kilka bomb wybuchło w mieście Chalidija w sunnickiej prowincji Anbar. W jednym z zamachów zginęła siedmioosobowa rodzina. Życie stracił też policjant, który próbował rozbroić bombę.