Wkrótce po tym, jak CIA dostała od Białego Domu licencję na zabijanie terrorystów, w Jemenie zginęło czterech działaczy Al-Kaidy, w tym prawa ręka Osamy bin Ladena i szef Al-Kaidy w Jemenie, Abu Ali.

Za kratami jest już Chalid Szejk Mohammed, który przygotowywał atak na WTC 11 września i zamach na Bali. W 2003 r. zatrzymały go pakistańskie służby specjalne. Został przekazany FBI.

W rękach Amerykanów jest też Indonezyjczyk, Riduan Isamuddin, nazywany "Dalekowschodnim Osamą". Kierował Al-Kaidą w Azji Południowo-Wschodniej. Polowanie na niego trwało prawie dwa lata. CIA udało się go znaleźć dzięki pomocy tajskich służb specjalnych w sierpniu 2003 r. Jest w ściśle tajnym więzieniu w Jordanii.

Samego Osamę bin Ladena prawie udało się schwytać w afgańskiej twierdzy Tora Bora, podczas amerykańskiego ataku sił specjalnych w 2001 r. Uciekł w ostatniej chwili. Miał tam być także jego zastępca Ajman Al Zawahiri. Ma na sumieniu m.in. bombardowanie amerykańskich ambasad w Kenii i Tanzanii w 1998 r. Obaj żyją.

Trwa polowanie na Saudyjczyka Tawfiqa bin Atasza, który zaplanował nieudany atak na amerykańskie okręty na Gibraltarze. Gdzieś w Jemenie ukrywa się też Rahim Al Naszri. Na liście do odstrzału jest Abdullah Ahmed Abdullah, 40-letni Egipcjanin. Zajmował się kupowaniem dla Al-Kaidy diamentów w Liberii. Organizował zamachy na amerykańskie ambasady w Afryce.







Reklama