Dlaczego jedni z ochotą wyruszają na podbój nowych lądów, a inni nie wytykają nosa poza własne miasteczko? Odpowiedzi dostarczyła genetyka. Zdaniem naukowców to, czy będziemy przebojowym optymistą, czy lękliwym marudą zależy od drobnego elementu w naszym genetycznym garniturze.



Na łamach najnowszego „Science” badacze wykazują, że skłonność do depresji i lękowych reakcji na zmiany w otoczeniu to wynik zmiany pojedynczego aminokwasu, czyli zaledwie jednej małej „cegiełki” wchodzącej w skład białka o nazwie BDNF, które niezbędne jest do prawidłowego działania mózgu. Zmiany tej nie można nawet nazwać mutacją, gdyż nie wywołuje żadnej konkretnej choroby (chyba że za chorobę uznamy zmniejszoną odporność na stres i ustawiczne szukanie dziury w całym).



Reklama



Zjawisko to naukowo określa się jako SNP, czyli zmienność pojedynczego nukleotydu – elementu naszego DNA. Jak się okazuje występuje ono stosunkowo często – posiadaczami jednej zmienionej kopii genu określanej przez naukowców jako „Met” (każdy gen jest w naszym organizmie przechowywany w dwóch kopiach) może być nawet co trzeci Europejczyk rasy białej, zaś 4 proc. mieszkańców naszego kontynentu ma tę zmianę w obu kopiach genu.



By sprawdzić, jak wpływa to na nasze zachowanie, naukowcy sięgnęli po poczciwe myszki laboratoryjne. Stworzyli zwierzęta wyposażone w jedną lub dwie zmienione kopie genu odpowiedzialnego za wytwarzanie BDNF. Kiedy zmierzyli poziom BDNF u testowanych myszy, był on taki sam u tych z genem w zmienionej wersji „Met”, jak i u tych z jego normalną wersją. Aby ujawnić różnice, potrzeba było… stresu. Po wstawieniu do nieznanej klatki „zwykłe” gryzonie zaczynały w naturalny sposób obwąchiwać i poznawać nowe środowisko. Tymczasem myszki genetycznie zmanipulowane długo siedziały przestraszone w kącie. Podobnie było, gdy zwierzęta umieszczono w labiryncie. „Zwyczajne” myszy chętnie zapuszczały się w nieznane tereny, podczas gdy ich zmienione kuzynki wybierały głównie te miejsca, które już wcześniej poznały.