W Afganistanie urządzali zasadzki na karawany z zaopatrzeniem dla partyzantów. Później, gdy w rękach mudżahedinów pojawiły się rakiety Stinger, także one i ich operatorzy stali się głównym celem Specnazu.

Najskuteczniejszą jednostką był 154 samodzielny oddział nazywany batalionem muzułmańskim. Składał się tylko z żołnierzy narodowości środkowoazjatyckich - władających językami ludów Afganistanu. Przerzucono go skrycie do Kabulu ponad miesiąc przed rozpoczęciem wojny - wziął on udział w słynnym szturmie na Pałac Amina i zajmowaniu kluczowych obiektów w stolicy Afganistanu.

Reklama

"Specnaz to chyba jedna z najlepiej wyszkolonych jednostek świata. Ma coś, o czym inne jednostki tego typu mogą pomarzyć - doświadczenie bojowe. Oni są na wojnie od lat. Jak nie w Afganistanie, to w Czeczenii, czy byłej Jugosławii. Może nie mają sprzętu takiego jak Amerykanie, ale są profesjonalistami w każdym calu" - mówi generał Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca jednostki specjalnej GROM.

Żołnierze Specnazu działają w pięcioosobowych zespołach. Radiotelegrafista, saper, strzelec wyborowy, medyk i dowódca. Ich zadaniem jest najczęściej przeniknięcie na tyły wroga i zabicie: dowódców wojskowych, przywódców politycznych, sparaliżowanie łączności, zatrucie wody w miastach, wysadzenie w powietrze elektrowni.

Reklama

Są specami najwyższej klasy w minowaniu. Specnaz stosuje wiele rodzajów min, a każdy z nich ma szczególne zastosowanie, jak: wysadzanie mostu kolejowego, zniszczenie cysterny ropy (przy jednoczesnym jej zapaleniu), wysadzanie konstrukcji z betonu, stali, drewna, kamienia....

Związana jest z tym cała nauka i prawdziwa sztuka. Żołnierz Specnazu w razie potrzeby wie, jak wykonać ładunek wybuchowy z materiałów znajdujących się pod ręką. Potrafi zbudować detonator, używając zwykłych rzeczy, które nosi zazwyczaj ze sobą - latarki, żyletki, pudełka zapałek i wreszcie pocisku smugowego. Powstały w ten sposób mechanizm działa doskonale.

W Ludowy Wojsku Polskim na wzór Specnazu powstał 1. Samodzielny Batalion Specjalny, który stacjonował w Dziwnowie. To tam pierwsze swoje szlify zdobywał pułkownik Roman Polko, były dowódca GROMU.