To najbardziej wyszukany prezent, jaki socjalistyczny rząd sprawił swojej klienteli: lobby gejowsko-lesbijskiemu.

"Hiszpania stanęła na czele Europy, jest liderem w walce o prawa osób transseksualnych" - radowała się Carla Antonelli z rządzącej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), zaś obecni na sali członkowie organizacji transseksualistów przyjęli wynik głosowania wybuchem radości.

Ustawa rzeczywiście idzie dalej niż analogiczne prawa w innych krajach świata, które w zdecydowanej większości wymagają, by sądową zmianę płci poprzedzała operacja. W "liberalnej" Hiszpanii Zapatero, aby urzędowo zmienić płeć, wystarczy teraz jedynie zadeklarować taką wolę, przedstawić medyczne zaświadczenie o zaburzeniu tożsamości płciowej i przez dwa lata przechodzić stosowną kurację. Można zatem być kobietą z męskimi narządami płciowymi, można być też mężczyzną, który na zewnątrz wygląda jak kobieta.

Przeciwnicy ustawy już dziś mówią, że rząd, którego ambicją stało się wykorzenienie hiszpańskiego konserwatyzmu, pogrąża kraj w oparach absurdu.

















Reklama