Premier Hanije w swoim expose powiedział, że za wszelką cenę będzie dążył do utworzenia z Autonomii Palestyńskiej całkowicie niezależnego państwa. Chce je stworzyć z okupowanych przez wojska izraelskie i rozsianych w tamtym regionie trzech terytoriów - ze Strefy Gazy, z Zachodniego Brzegu Jordanu i ze wschodniej Jerozolimy. Nie zgadza się nawet na częściową okupację tych rejonów przez wojska izraelskie. Zadeklarował, że popiera działalność palestyńskiego ruchu oporu przeciwko okupantowi.

Izrael od razu zapowiedział, że nie będzie negocjował pokoju z nowym rządem, bo wyraźnie nie uznał on prawa do istnienia sąsiadującego państwa Izrael. Rzeczniczka izraelskiej rady gabinetowej Miri Eisin powiedziała, że Izrael ma pretensję do Hanije, że ten nie wyrzekł się terroryzmu, tylko mówiąc o prawie do oporu, w zasadzie zachęcał do przemocy.

USA jest podobnego zdania. Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Nancy Beck powiedziała, że Stany Zjednoczone są zmartwione deklaracjami palestyńskiego rządu, bo "są sprzeczne z zasadami wyrzeczenia się przemocy".

Unia Europejska z kolei z zadowoleniem powitała nowy rząd w Autonomii Palestyńskiej. W specjalnym komunikacie podreślono "gotowość Unii do współpracy i wznowienia pomocy dla prawowitego palestyńskiego rządu". Dodano jednak, że wznowienie pomocy dla Palestyńczyków uzależnione jest od programu rządu i działań nowego gabinetu.

Jak na razie, większość zachodnich państw ma "zamrożone" stosunki polityczne i gospodarcze z Autonomią Palestyńską. Za ich "odmrożeniem" opowiedziała się dziś stanowczo Norwegia.