Przywódca talibów sprzymierzonych z Al-Kaidą Osamy bin Ladena zginął w starciach z oddziałami wiernymi prezydentowi Hamidowi Karzajowi wspieranymi przez siły NATO. Wraz z nim został zabity również jego brat. Walki toczyły się w południowej prowincji Helmand.
Mułła Dadullah nie tylko organizował większość ataków bombowych na żołnierzy krajów NATO i Afgańczyków wiernych rządowi w Kabulu, ale również dowodził kilkunastoma tysiącami talibskich rebeliantów. Walczą oni ramię w ramię z terrorystami z Al-Kaidy.
Informację o śmierci Dadullaha podał rzecznik afgańskiego wywiadu, potwierdziło ją też MSW w Kabulu.
Zaraz zaprzeczyli temu talibowie. "To jedynie propaganda. Obiecują pokazać mediom ciało Dadullaha - chcemy to zobaczyć. My z kolei obiecujemy dziennikarzom przedstawić niedawne nagranie głosu mułły" - oświadczył rzecznik afgańskich talibów.
Jednak jeszcze później przedstawiciele legalnych władz w Afganistanie pokazali w Kandaharze dziennikarzom ciało zabitego Dadullaha.
Pochodzący z prowincji Uruzgan mułła był celem numer "jeden" dla Amerykanów. Miał duże doświadczenie w walce partyzanckiej - przez lata walczył z sowieckimi wojskami okupującymi Afganistan. Znany był z okrucieństwa - to właśnie jemu przypisuje się masakrę dwustu cywilów w miejscowości Jakawlang w styczniu 2001 roku, a także wydanie rozkazu zabicia dwa lata później w Uruzganie przedstawicieli Czerwonego Krzyża. Niedawno jego ludzie porwali włoskiego dziennikarza Daniele Mastrogiacomo, lecz wypuścili go w zamian uwolnienie pięciu talibów.