Słowaccy lekarze, którzy dziś ogłosili pogotowie strajkowe, zapowiadają, że chorzy na razie nie odczują protestu. "Każdemu udzielimy pomocy medycznej" - zapowiadają. "Ale jak nie zostanie spełniony nasz postulat, gotowi jesteśmy ogłosić bezterminowy strajk i opuścić miejsca pracy" - ostrzegł już przewodniczący słowackiego związku zawodowego pracowników służby zdrowia i opieki socjalnej Andrej Kuczinsky.
Lekarze twierdzą, że ich postulaty to jedynie apel o realizację przedwyborczych obietnic premiera Roberta Fico. Zapewniał on bowiem, że płace w służbie zdrowia będą co roku rosły o 1/3. Jednak wbrew zapewnieniom premiera, dyrektorzy szpitali twierdzą, że stać ich najwyżej na 10-proc. podwyżki. I to wyprowadziło lekarzy z równowagi.
W tej chwili słowaccy lekarze - średnio - zarabiają 34,5 tys. koron (ok. 4 tys. zł). Pielęgniarki dostają pensje o połowę mniejsze - 16 tys. koron (ok. 1900 zł). To dla nich za mało. I dlatego wielu medyków wyjeżdża za chlebem do Czech, gdzie płace są o 1/3 wyższe.