Głównym celem ataków protestującym jest co prawda Bush, ale część uczestników protestuje także przeciwko wizycie Putina i wojnie w Czeczenii. "Bush precz z Iraku! Putin precz z Czeczenii!" - krzyczą.

Protestujący mają ze sobą ponad dwumetrową kopię statui Wolności w trumnie umieszczonej na platformie przypominającej karawan. Ma to według nich symbolizować utratę swobody pod rządami administracji obecnego prezydenta. Nawołują też do impeachmentu (zdjęcia z urzędu) Busha i wiceprezydenta Dicka Cheneya.

Także eksperci krytykują Busha za zaproszenie rosyjskiego prezydenta Władimira Putina do swej rodzinnej rezydencji w Kennebunkport. Ich zdaniem, korzyści ze spotkania, głównie propagandowe, odniesie tylko Putin. "Szczyt w Kennebunkport jest żałosny i zupełnie niepotrzebny" - twierdzi doradca ds. bezpieczeństwa
narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera, Zbigniew Brzeziński. "Putin wykorzystuje fakt, że wskutek wojny w Iraku może wywierać znacznie większy wpływ na świecie, a wie, że potrzebujemy Rosji. My ignorujemy to, co robi Rosja, która obraża Stany Zjednoczone, porównując je do Niemiec hitlerowskich i mówiąc, że popełniliśmy większe zbrodnie niż Stalin. Przyjmowanie Putina w tej sytuacji jest śmieszne" - dodał.

Zgodził się z nim czołowy ekspert ds. Rosji z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, Michael McFaul. "Zaproszenie do Kennebunkport wysyła całkowicie niewłaściwy
sygnał. Mówi ono: mogę cię nazywać Hitlerem, a ty i tak zaprosisz mnie do swego letniego domu. Wyraża przesłanie, że Rosja jest silna, a Amerykanie są słabi" - twierdzi McFaul.

Bush ma się spotkać z Putinem dziś i jutro. Będą rozmawiać o tarczy antyrakietowej w Europie a także programie nuklearnym Iranu i przyszłym statusie Kosowa.